Karolina Nowicka Karolina Nowicka
199
BLOG

Każdy ma prawo drwić z cudzych przekonań (w tym religii). Kwestia Pata Condella.

Karolina Nowicka Karolina Nowicka Społeczeństwo Obserwuj notkę 173


Pod poprzednim wpisem zamieściłam krótki film brytyjskiego stand-upera Pata Condella, który nałogowo szydzi z religii. Każdej religii. Szczególnie chyba nie lubi islamu, ale w zasadzie to nie oszczędza żadnej. Pat Condell nie jest jednak prymitywnym wesołkiem, który kieruje się wyłącznie chęcią zdobycia poklasku. Nie drwi z samej wiary w Boga, tylko z przesadnej religijności, posłuchu dawanemu kaście kapłańskiej oraz samej tej kasty. Przy całej swojej niechęci do guseł potrafi także skrytykować fanatycznych ateistów, których „obraża” Boże Narodzenie oraz cały „ruch” LGBT, czyhający ze swoją „edukacją” na (cudze) dzieci. Jest to osoba piekielnie inteligentna, wyznająca silne zasady moralne i – trzeba to przyznać – mająca w głębokim poważaniu uczucia innych ludzi. Nie waha się mówić, co myśli, nawet jeśli jest to wbrew oficjalnej narracji. I za to go cenię.

Tymczasem pod notką wywiązała się na temat tego człowieka krótka dyskusja. Wygląda ona w SKRÓCIE tak:

Karzo: Odbiorcami jego tekstów są porąbani ateiści i zboczeńcy. Na takich przygłupach można dobrze zarobić. [...] Condell posługuje się sarkazmem i satyrą, wyśmiewając nie tylko instytucje, ale także samo pojęcie Boga, twierdząc na przykład, że wierzenia religijne są irracjonalne. Często używa stwierdzeń, które mają na celu zniechęcenie do wszelkiej formy wiary, zwłaszcza jeśli ta wiara wykracza poza to, co można w jego rozumieniu racjonalnie uzasadnić. Jeśli ktoś uznaje coś za niezrozumiałe lub głupie, to trudno, aby ten temat lub osoba była dla nas autorytetem. Autorytet często wymaga szacunku i uznania wartości przekonań lub wiedzy, jakie ten ktoś prezentuje. Dlatego dla osoby, która postrzega wiarę w Boga jako absurd lub niepojęty element, prawdopodobnie wiara nie będzie źródłem wartościowych wskazówek, a osoby reprezentujące tę wiarę nie staną się autorytetami. Z drugiej strony, mądra osoba może być w stanie zrozumieć, że wiara ma głębokie znaczenie dla innych i dostrzec w niej wartość społeczną, filozoficzną czy psychologiczną, mimo że samemu jej nie podziela. Takie zrozumienie pozwala na uznanie autorytetu bez konieczności przyjęcia danej wiary. W rezultacie ktoś mądry może być otwarty na to, aby cenić pewne aspekty religii czy jej przedstawicieli, nawet jeśli osobiście nie wierzy w Boga.

Ja: Ty uważasz, że osoba mądra powinna coś uszanować, bo INNI to cenią. A to tak nie działa. Nie ma moralnego obowiązku szanować każdy pogląd czy zachowanie, bo niektóre są zwyczajnie podłe czy głupie. I tak właśnie uważa Pat Condell. Można się z jego poglądami nie zgadzać, nie musisz ich szanować, ale nie miej pretensji, że ma takie, a nie inne. Pat Condell po prostu OCENIA. Ocenia według własnych przekonań, a nie cudzych. Logiczne, prawda? Nawet jeśli jego poglądy są nieco przesadzone i czasem niesprawiedliwe, to jeszcze nie jest obrażanie wierzących. Przeciwnie, Pat Condell w jednym z filmów powiedział, że rozumie, że ktoś może wierzyć w Boga. Czego nie rozumie (i krytykuje), to posłuch dawany kaście kapłańskiej. A swoją drogą, to czy MĄDRY człowiek nazywa osoby niewierzące porąbanymi ateistami, a osoby seksualnie odmienne zboczeńcami? Domaganie się szacunku i zrozumienia od każdego (także od Pata Condella), przy jednoczesnym braku szacunku dla osób, które żyją inaczej niż my, czy też które nie wierzą w Boga, jest właśnie przeciwieństwem mądrości. Na szacunek, a nawet akceptację, trzeba sobie solidnie zapracować. Nie ma nic za darmo.

Oczywiście komentarze Karzo zyskały same plusy, a moje – same minusy. :) No cóż, nic dziwnego. Na tym portalu dominują prawicowcy, tradycjonaliści i tzw. wierzący, którzy mają swoje silne przekonania. Ludzie wolą wlepić minusa, niż udowodnić komuś merytorycznym zarzutem, że się myli. Przykładowo, pod poprzednią notką nikt chyba się nie odniósł do mojej propozycji kontrolowanej migracji poprzez WIZY, tylko sugerowano, że KOLEJNY meczet w Polsce nagle sprowadzi na nas terrorystów. I tak samo po mojej wypowiedzi do Karzo nikt się już nie odniósł do kwestii Pata Condella, pojawiły się jednak za to minusy. Ba, minusy pojawiły się pod niemal każdą moją wypowiedzią, w tym wieloma niewinnymi i nic nie znaczącymi. Czy to jakiś zacietrzewiony, niezdolny do polemiki Salonowicz siedzi i minusuje, czy było to aż kilka osób?

A wracając do naszego niepokornego komika: nazywanie jego przekazu karierowiczowską chęcią zysku, która przemawia jedynie do „porąbanych ateistów i zboczeńców” to klasyczny przykład urażonej dumy i braku argumentów. Ale przecież standardem prawactwa (do którego chyba zalicza się szanowny Karzo) jest stosowanie podwójnej moralności: nasze wierzenia trzeba szanować i nie wolno z nich kpić, ale my za to możemy obrażać ludzi myślących inaczej czy o odmiennych preferencjach seksualnych. Czy to jest mądre? Czy dojrzały człowiek tak się zachowuje? Ja uważam, że nie ma świętych krów, że ze wszystkiego można żartować, wszystko można krytykować, a wolność wypowiedzi jest ważniejsza od czyichś uczuć, przekonań i wiary. Dlatego w normalnym kraju wolno publikować karykatury dowolnej „świętości” oraz drwić z każdej instytucji religijnej. Jeśli to kogoś uraża i w odwecie pojawiają się bluzgi, to pokazuje tylko, z jakimi żałosnymi ludźmi mamy do czynienia.

A skoro już przy religii jesteśmy: znamienne, iż pod poprzednią notką pojawiła się propozycja, żeby tylko katolicy mogli stanowić w Polsce prawo. Czy to nie zabawne? I oto słowa, które wykluczają znaczną część polskiej populacji, które chciałyby ją dyskryminować i pozbawić należnych jej praw, zyskały aplauz pod postacią kilku plusów. Kto normalny może plusować wypowiedź, w której nawołujemy do ustanowienia nie-katolików gorszym sortem obywateli? Przecież tak postępują właśnie muzułmanie w stosunku do „niewiernych”. Drogi Salonowiczu, czy naprawdę uważasz się za lepszego, bo jesteś katolikiem? Nie, nie jesteś lepszy, mądrzejszy, nie masz patentu na rację. Plusując takie komentarze dowodzisz, że jesteś taki sam jak muzułmańska dzicz.

Na szczęście fanatycznych katolików jest zaledwie garstka. Ale to właśnie ci fanatyczni katolicy robią największy rumor, wyją w obronie „prześladowanego” Kościoła, chcieliby ukarać Dodę i Nergala za ich „bluźniercze” wypowiedzi czy opluwają tzw. lewaków za rzekome niszczenie rodziny, małżeństwa i dzietności (związki partnerskie). Przypuszczam, że większość Polaków ma ich ekscesy w miejscu, do którego słońce nie dochodzi, niemniej milcząca większość ZAWSZE przegra ze zorganizowaną mniejszością. Dlatego warto się zastanowić nad rodzimym chamstwem, gówniarzerką i fanatyzmem. Katolicy w Polsce mają się jak pączki w maśle, ale i tak niektórzy radykałowie narzekają, że pozbawia się ich jakichś praw. Nie, to WY chcecie pozbawić praw nie-katolików (patrz: akapit wyżej). To WY uważacie się za lepszych i mądrzejszych, chociaż nie ma ŻADNEJ racjonalnej przesłanki, żebyście mogli tak uważać. Pisząc "WY" mam na myśli znikomą część społeczeństwa. Większość Polaków to, jak napisałam wcześniej, normalni ludzie. Ale ta znikoma część jest najgłośniejsza i to ona może w końcu wywrzeć wpływ na prawo.

Dlatego na dzień dzisiejszy to nie muzułmanie są naszym największym problemem. Czy będą kiedykolwiek? Nigdzie nie jest tak powiedziane. Jeśli zależy im na socjalu, to Polska jest jednym z ostatnich krajów, do których warto przyjechać. Naszą niedolą jest przede wszystkim ciągnąca się przed dekady polsko-polska wojenka. Każdy uważa, że walczy w imię Dobra i że druga strona jest Złem. Banał, prawda? Rzadko kiedy pada naprawdę dobry argument. Dlatego jedni nie przekonają drugich, a milcząca większość najbardziej dostanie po tyłku, bo to ona poniesie konsekwencje cudzego fanatyzmu.


Miłośniczka przyrody, wierząca w Boga (po swojemu) antyklerykałka, obyczajowa liberałka. Lubię słuchać audiobooków, pisać na Salonie, rozmawiać z ludźmi w Necie. W życiu realnym jestem odludkiem, nie angażuję się społecznie, właściwie to po prostu spokojnie wegetuję, starając się jakoś uprzyjemnić sobie tę swoją marną egzystencję. Mało wiem i umiem, dlatego każdego, kto pisze sensownie i merytorycznie bardzo cenię. Z kolei wirtualne mądrale, które wiedzą jeszcze mniej ode mnie, ale za to uwielbiają kłótnie i nie stronią od ad personam, traktuję tak, jak na to zasługują.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (173)

Inne tematy w dziale Społeczeństwo