Karolina Nowicka Karolina Nowicka
133
BLOG

Czy każdy ma prawo kierować się wyłącznie swoim widzimisię, czyli własnym sumieniem?

Karolina Nowicka Karolina Nowicka Społeczeństwo Obserwuj notkę 107


Bloger ZetJot wielokrotnie przytaczał nam twierdzenia neurobiologów, jakoby to wolna wola w rzeczywistości nie istniała. Jest ona co najwyżej konstruktem kulturowym (który rzekomo zawdzięczamy chrześcijaństwu). Ja, oczywiście, upieram się, że wolną wolą dysponuje każda jednostka, choćby na poziomie świadomości. Dzięki temu mogliśmy „stworzyć” koncept indywidualnej moralności i podążać za nią, nawet jeśli większość stada się na coś nie zgadzała. Bez wolnej woli nie ma moralnej odpowiedzialności jednostki, jest tylko grupowa odpowiedzialność, o ile w ogóle.

Od wolnej woli przejdźmy do czegoś takiego jak „sumienie”. Każdy dorosły człowiek ma wpojone pewne zasady, których złamanie wywołuje w nim pewien dyskomfort. Jeśli złamie zasady wynikające z obyczaju, pojawia się wstyd; jeśli złamie zasady wynikające z moralności, pojawia się poczucie winy. Jednak nie każda jednostka podąża za tym, co powszechnie przyjęte. Jeśli przyjrzymy się skali rozwoju moralności według Kohlberga, zauważymy, że najwyższy stopień osiągają ci, którzy wyzwalają się z poczucia, iż to większość tworzy reguły etyczne. Tacy ludzie wyrabiają sobie własne, suwerenne sumienie, które często nakazuje im postąpić inaczej niż reszta –lub przynajmniej lwia część – społeczeństwa. Tacy nonkonformiści wyłamują się z zastanych schematów i olewają opinie „motłochu”, co skutkuje często ich odrzuceniem, wyśmiewaniem czy nawet potępieniem. Nie twierdzę, że mają oni stuprocentową rację; nonkonformista nie musi być nieomylny. Ale tak samo nie jest nieomylne społeczeństwo.

Zdarza się, że i przeciętny, nie pragnący wyróżniać się osobnik, czuje się niejako wewnętrznie „zmuszony” do postępowania inaczej niż nakazuje moralność w jego kręgu kulturowym. Można wówczas mówić, iż jego „czucie” jest inne niż „czucie” większości pobratymców. Uwaga! „Czucie” to słowo, którego bloger ZetJot bardzo nie lubi, gdyż oznacza ono według niego (jak mniemam) całkowite odseparowanie uczuć od rozumu. Tymczasem czucie jest po prostu emocjonalno-racjonalną odpowiedzią na otaczającą nas rzeczywistość oraz (co wcale nie jest paradoksem) motywacją, żeby coś z tą rzeczywistością zrobić. „Czucie” dotyczy i przeciętnych zjadaczy chleba, i outsiderów. Przykład: czytamy o tym, że rząd ma wprowadzić odstrzał wilków lub bobrów, albowiem szkodzą one lub wręcz zagrażają ludziom. Dla wielu z nas taka informacja dostarcza niewielkiej dawki adrenaliny, gdyż uważamy masowe zabijanie dzikich zwierząt za złe – i jest to po prostu UCZUCIOWY objaw naszej osobistej moralności. Wydaje mi się, że w tym przypadku nonkonformizmem byłoby opowiedzenie się po stronie rządu. Z kolei wiadomość, że zabija się rocznie setki milionów krów, świń czy kur często przechodzi bez echa. Tutaj nonkonformizmem jest stawanie w obronie zwierząt przeznaczonych na rzeź.

A teraz przejdźmy do sedna: czy każda jednostka, niezależnie od tego, jak by nie była zdeprawowana, zdegenerowana, zdemoralizowana, ma prawo do postępowania zgodnie z własną wolną wolą oraz własnym, nierzadko osobliwie uformowanym sumieniem? Żeby odpowiedzieć na to pytanie, musielibyśmy dotrzeć do samej istoty owego „prawa”, czyli pierwotnej siły etycznej. Jeśli istnieje Bóg, to On wyznacza wszelkie prawa, powinności i drogi. Jednak Bóg milczy. Jesteśmy zdani sami na siebie. Dlatego opinia jednostki ma dokładnie takie samo znaczenie w kwestii prawdy o świecie, co opinia miliardów. Oczywiście trochę tutaj przesadzam; prawda nie zależy od opinii, prawdę udowadnia się ARGUMENTAMI. Jeśli jednak chodzi o moralność, to jedyne, czym dysponujemy, to nasze osobiste, subiektywne przekonania. Dlatego też na tytułowe pytanie trzeba chyba odpowiedzieć twierdząco.

Naturalnie rozumując w ten sposób dopuszczamy, a nawet pochwalamy istnienie konfliktów, będących rezultatem niezgodności sumień. Konflikty wygrywają zazwyczaj silniejsi, sprytniejsi, liczebniejsi. Na tym świecie nie zawsze wygrywa ten, kto ma rację. Wydaje mi się jednak, że jako zbiorowość dążymy ku coraz doskonalszej formie i treści. Może kiedyś dojdziemy wszyscy do podobnych wniosków w kwestii moralności? Na razie jednak, dopóki ludzkość jest wciąż szalenie ułomna, warto się kierować pewną dozą nieufności wobec tego, co aktualnie jest popularne, na topie, trendy. Lepiej zdać się na własny rozum i sumienie niż podążać ślepo za stadem. Czego każdemu z Was życzę.


Miłośniczka przyrody, wierząca w Boga (po swojemu) antyklerykałka, obyczajowa liberałka. Lubię słuchać audiobooków, pisać na Salonie, rozmawiać z ludźmi w Necie. W życiu realnym jestem odludkiem, nie angażuję się społecznie, właściwie to po prostu spokojnie wegetuję, starając się jakoś uprzyjemnić sobie tę swoją marną egzystencję. Mało wiem i umiem, dlatego każdego, kto pisze sensownie i merytorycznie bardzo cenię. Z kolei wirtualne mądrale, które wiedzą jeszcze mniej ode mnie, ale za to uwielbiają kłótnie i nie stronią od ad personam, traktuję tak, jak na to zasługują.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (107)

Inne tematy w dziale Społeczeństwo