Bloger Zbyszek, znany z banowania każdego, kto ośmieli się go skrytykować bądź urazić jego delikatne ego, napisał post o upadlaniu się obecnej cywilizacji w związku z nagminnym używaniem zwrotu per „ty”. Jakie ma argumenty?
Tłumy Polaków pozbywają się i odzierają się nawzajem z godności własnej, by fajnie wyglądać, by dopierd***ć innym, by wyrazić swoją dla innych pogardę i w ten sposób poczuć się "lepiej". Ile razy spotykamy się z takimi wyjaśnieniami, że "tak się mówi" albo w ogóle bez wyjaśnień, gdy prymitywy walą do obcego sobie człowieka "na ty"? Bardzo często. Miejmy nadzieję, że ten proces się odwróci, bo inaczej czeka nas jakaś forma zbydlęcenia, czyli staniemy się tym, czym w oczach "biznesu" i "polityki" polskiej już jesteśmy.
No cóż, ja już dawno wyrugowałam ze swojego bloga owo powszechne tutaj „panowanie/paniowanie”, gdyż w Internecie obowiązują inne zasady niż w realu. Jeśli nie akceptujesz formy na „ty”, po prostu tu nie przychodź. A jak już przychodzisz i JEDNOSTRONNIE używasz grzecznego i chłodnego zwrotu „pan/pani”, to jest to twój wybór. Ja wybrałam inaczej, niekoniecznie gorzej niż ty.
Jeśli ktoś uważa, że bezpośrednie zwracanie się do niego na „ty” jest odzieraniem go z godności, to ja mu serdecznie współczuję niskiego poczucia własnej wartości. Kompleksy, przewrażliwienie i fałszywa duma potrafią zabić każdą dyskusję. A najlepiej to w ogóle jej nie zaczynać, prawda? Lepiej zablokować. Dlatego ja już tego nie robię. Niech każdy bierze odpowiedzialność za swoje słowa.
Dodam, że u mnie w domu też wszyscy zwracają się na „ty”, czyli także małe dziecko. Dla osób wychowanych w posłuszeństwie oraz według pewnych form jest to nie do ogarnięcia. Forma przerasta tutaj treść. Ale co kto woli. Ja wolę dziecko wesołe, kochające i asertywne, ktoś inny woli karne i szanujące każdego. Niech każdy wychowuje, jak chce.
Spotkałam się tutaj z merytoryczną krytyką osób zwracających się do mnie per „ty” oraz z chamstwem osób używających zwrotu „Pani” (za które dostawali zawsze stosowną odpowiedź). Tak że tego... chyba jednak nie warto się podniecać takimi rzeczami. :)
Miłośniczka przyrody, wierząca w Boga (po swojemu) antyklerykałka, obyczajowa liberałka. Lubię słuchać audiobooków, pisać na Salonie, rozmawiać z ludźmi w Necie. W życiu realnym jestem odludkiem, nie angażuję się społecznie, właściwie to po prostu spokojnie wegetuję, starając się jakoś uprzyjemnić sobie tę swoją marną egzystencję. Mało wiem i umiem, dlatego każdego, kto pisze sensownie i merytorycznie bardzo cenię. Z kolei wirtualne mądrale, które wiedzą jeszcze mniej ode mnie, ale za to uwielbiają kłótnie i nie stronią od ad personam, traktuję tak, jak na to zasługują.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo