Oczywiście lwia część społeczeństwa nie jest ani otumanionymi antykobiecą propagandą „redpillowcami” ani agresywnymi feministkami marzącymi o redukcji męskiej populacji. Niemniej problem jest widoczny: mężczyźni i kobiety coraz bardziej „rozjeżdżają się” w swoich przekonaniach, coraz niechętniej wchodzą w długotrwałe związki, coraz mniej się rozumieją. Do tego dochodzi zjawisko hipergamii, czyli „przejęcia” przez najatrakcyjniejszych facetów większości kobiet (na zasadzie seryjnej monogamii ze strony tych pierwszych) – i mamy gotowy przepis na katastrofę zarówno dla milionów jednostek, jak i społeczeństwa jako masy.
Obecnie oczekiwania młodych ludzi względem ich przyszłych partnerów/partnerek poszybowały niebezpiecznie w górę. Już nie wystarczy się zakochać w porządnym człowieku, musi on/ona być niemal idealny/a. Czy młodsze pokolenie będzie jeszcze umiało się porozumieć z płcią przeciwną? Czy wzięte z Kosmosu fantazje o drugiej połówce nie staną im na przeszkodzie, jak już przyjdzie budować trwały związek? I czy incele (zarówno wśród mężczyzn, jak i niewiast) nie staną się w końcu groźni? Na te pytania nie ma prostej odpowiedzi.
Komentarze
Pokaż komentarze (174)