Ja wiem, że pisałam o tym multum razy, ale właśnie znalazłam dłuższy artykuł na ten temat. Polecam:
Jeśli ktoś uważa, że ta zmiana nastąpiła w wyniku erupcji „lewactwa”, odejścia od Kościoła i tradycji, to wyjaśniam, że na Malcie, która jest w zasadzie państwem kościelnym – z całkowitym zakazem aborcji i rozwodów – współczynnik dzietności osiągnął właśnie najniższą wartość w Europie - 1,07; ze stałą tendencją malejącą. Niewiele lepiej jest w Hiszpanii (1,16), która wraz z Polską i Irlandią uchodziła dotąd za bastion tradycjonalizmu i katolicyzmu. Włochom też nie pomaga bezpośrednie sąsiedztwo Watykanu – dzietność jest tam jeszcze mniejsza niż na Półwyspie Iberyjskim.
Tak, tak, proszę państwa, spełni się to, co przepowiedziałam jakiś czas temu: dzieci się będą poczynać „na szkle”, rozwijać w sztucznych macicach, wychowywać w państwowych placówkach. Państwo przejmie rolę poszczególnych jednostek. Może brzmi to paskudnie, ale tak widzę naszą przyszłość. Młodych NIC nie zachęci do lepszego rozmnażania się. I pora się z tym pogodzić.
Miłośniczka przyrody, wierząca w Boga (po swojemu) antyklerykałka, obyczajowa liberałka. Lubię słuchać audiobooków, pisać na Salonie, rozmawiać z ludźmi w Necie. W życiu realnym jestem odludkiem, nie angażuję się społecznie, właściwie to po prostu spokojnie wegetuję, starając się jakoś uprzyjemnić sobie tę swoją marną egzystencję. Mało wiem i umiem, dlatego każdego, kto pisze sensownie i merytorycznie bardzo cenię. Z kolei wirtualne mądrale, które wiedzą jeszcze mniej ode mnie, ale za to uwielbiają kłótnie i nie stronią od ad personam, traktuję tak, jak na to zasługują.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo