Czy to możliwe, że KO dostała tyle głosów, bo kobiety głosowały w nadziei na liberalizację prawa antyaborcyjnego? Bardzo możliwe. A teraz okazuje się, że pan Donald Tusk jest człowiekiem, który nie rzuca słów na wiatr:
Premier Donald Tusk zapowiedział, że Koalicja Obywatelska wkrótce przedstawi projekt legalizacji aborcji do 12. tygodnia ciąży. [...] W piątek na antenie trzech głównych stacji informacyjnych opublikowano rozmowę z premierem Donaldem Tuskiem. Lider Platformy Obywatelskiej poinformował, że jego środowisko wkrótce wniesie do Sejmu projekt ustawy legalizującej aborcję do 12 tygodnia ciąży. Projekt ma być „z pewnymi warunkami”, ale jak dodaje polityk – „generalnie chodzi o legalną i bezpieczną aborcję do 12. tygodnia” – powiedział.
Są to przynajmniej PRÓBY złagodzenia obecnego prawa i wyjścia naprzeciw oczekiwaniem wielu niewiast. Pomijając już kwestię moralną potencjalnych przepisów, lider KO zdaje się po prostu wywiązywać ze swoich przedwyborczych obietnic. To powinno mu zostać poczytane na plus.
Ja jednak nie jestem z tych posunięć zadowolona. Aborcja nie powinna być jednym z rodzajów antykoncepcji. Ba! Nawet aborcja w przypadku poczęcia dziecka z gwałtu nie jest zazwyczaj dobrym wyjściem:
– Aborcja nie ma nic wspólnego z leczeniem po gwałcie, zupełnie nic. Nie rozumiem, jakim postępem dla kobiety w takiej sytuacji, jak moja miałoby być pójście do klinki aborcyjnej i pozwolenie na brutalne odebranie jej dziecka (…) a potem zostawienie samej sobie – mówi 20-letnia matka i aktywistka pro- life. Ayala Isenberg w wieku zaledwie 15 lat poczęła dziecko w wyniku czynu zabronionego. Czując rozwijające się w niej życie młoda kobieta postanowiła nie poddawać się presji i donosić ciążę.
Jestem wzruszona tą historią. Nie oznacza to, że zniosłabym przesłankę prawną dotyczącą usuwania ciąży z gwałtu. To powinien być wybór kobiety. Ale jest w tym coś smutnego, że takiej pokrzywdzonej białogłowie proponuje się najczęściej tylko skrobankę. Dziecko to dar. Każde dziecko. Nawet poczęte w wyniku czynu zabronionego.
Miłośniczka przyrody, wierząca w Boga (po swojemu) antyklerykałka, obyczajowa liberałka. Lubię słuchać audiobooków, pisać na Salonie, rozmawiać z ludźmi w Necie. W życiu realnym jestem odludkiem, nie angażuję się społecznie, właściwie to po prostu spokojnie wegetuję, starając się jakoś uprzyjemnić sobie tę swoją marną egzystencję. Mało wiem i umiem, dlatego każdego, kto pisze sensownie i merytorycznie bardzo cenię. Z kolei wirtualne mądrale, które wiedzą jeszcze mniej ode mnie, ale za to uwielbiają kłótnie i nie stronią od ad personam, traktuję tak, jak na to zasługują.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo