Po raz kolejny zbliżają się Święta Bożego Narodzenia, ustępujące wagą jedynie Świętom Wielkiej Nocy. To szczególny czas dla osób wierzących, ale i niewierzący czują, że warto w te parę dni oddać się świętowaniu. Spotkanie z rodziną, często tą dalszą, powinno przebiegać w miłej atmosferze. W końcu rodzina jest dla Polaków – podobno – bardzo ważna. Stół ugina się pod pysznościami, pod choinką czekają na otwarcie prezenty, a z radyjka sączą się nieśmiertelne świąteczne przeboje. Tak, zwieńczenie roku jest nadzwyczaj przyjemne. Zazwyczaj. Bo nie zawsze.
Bywa i tak, że w Wigilię zasiadają do poczęstunku skłóceni do granic możliwości członkowie familii; nie chcą dzielić się opłatkiem lub robią to niechętnie, wyczuwając fałsz pod tym gestem. Porządki, które trzeba zrobić przed tą „imprezą”, też potrafią wykończyć; pani domu siada do wigilijnej kolacji przemęczona i nie w humorze. A po paru godzinach i tak wszystko się kończy. Niektórzy nie mają nawet ochoty spotkać się w następny dzień, by celebrować Boże Narodzenie. Nie mówiąc o wyjściu do kościoła.
A jednak trudno nie oprzeć się wrażeniu, że pomimo pewnych niedociągnięć, niedostatków i ułomności, ten czas jest jedną z najważniejszych rzeczy, jakie nam się przytrafiają. Pozwala odetchnąć od przytłaczającej obowiązkami codzienności, zadumać się nad sacrum, które otacza nimbem świetności te święta, odnowić nadwyrężone więzi z bliskimi. To bardzo istotne dla zdrowia psychicznego. Każdy, i chrześcijanin, i ateista, potrzebuje raz na jakiś czas zejść z utartego szlaku takich samych dni i wejść w podniosły, wręcz święty nastrój. Nie psujmy tych pięknych chwil kłótniami o to, czy Boże Narodzenie jest świętem ściśle katolickim, czy może zawłaszczonym przez wiernych pogańskim kultum odradzającego się Słońca. To, co ma znaczenie, to to, że możemy w końcu odpocząć, pobyć razem i pośpiewać kolędy, nawet jeśli nie wierzymy w nadejście Pana.
Wszystkiego dobrego wszystkim Salonowiczom od antyklerykałki Karoliny! :)
Miłośniczka przyrody, wierząca w Boga (po swojemu) antyklerykałka, obyczajowa liberałka. Lubię słuchać audiobooków, pisać na Salonie, rozmawiać z ludźmi w Necie. W życiu realnym jestem odludkiem, nie angażuję się społecznie, właściwie to po prostu spokojnie wegetuję, starając się jakoś uprzyjemnić sobie tę swoją marną egzystencję. Mało wiem i umiem, dlatego każdego, kto pisze sensownie i merytorycznie bardzo cenię. Z kolei wirtualne mądrale, które wiedzą jeszcze mniej ode mnie, ale za to uwielbiają kłótnie i nie stronią od ad personam, traktuję tak, jak na to zasługują.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości