Karolina Nowicka Karolina Nowicka
420
BLOG

Czy wierzący są bardziej moralni od niewierzących?

Karolina Nowicka Karolina Nowicka Społeczeństwo Obserwuj notkę 170


Czy moralność osób wierzących jest lepsza, podparta bardziej solidnymi fundamentami, niż moralność osób niewierzących? Żeby to ocenić, trzeba zagłębić się w to, co proponuje nam religia chrześcijańska:

Stary Testament jest naszpikowany nakazami mordowania ludzi wierzących w innego boga niż Jehowa, homoseksualistów i kobiet które utraciły dziewictwo przed małżeństwem. Te nakazy to nie analogie lub przenośnie lecz jasne nakazy morderstwa. Jehowa w Starym Testamencie pomaga w etnicznych czystkach (Jerycho) oraz karze masowo ludzi bez ustalenia indywidualnej winy (potop, Sodoma i Gomora).

Czy traktowanie tej starej księgi jak zbioru wytycznych w kwestii moralności da się jeszcze jakoś rozumowo uzasadnić? Czy też jest to jedynie emocjonalna proteza dla tych, którzy nie mają wyrobionego sumienia i nie umieją należycie osądzić czynów swoich i bliźnich?

Odpowiadając na tytułowe pytanie: każdy ocenia według swoich przekonań. Wierzący i praktykujący posłusznie idą za swoim „pasterzem”, którym jest kasta kapłańska oraz ich „święta księga”. Bez znaczenia, czy są to chrześcijanie, hinduiści, muzułmanie czy wyznawcy shinto. Niewierzący z kolei słuchają wyłącznie wewnętrznego „głosu”, swojego JA, czyli koncentrują się na osobistej, czysto ludzkiej perspektywie, odrzucając cudzy punkt widzenia. W tym sensie są bardziej niezależni etycznie. Pytanie, kto jest bardziej moralny, może mieć dwie różne odpowiedzi, w zależności od tego, co określimy jako niemoralność.

Co do mnie, ja tam w Boga wierzę, ale na zasadzie, że pewnie istnieje jakaś Siła Wyższa, początek wszystkiego, Absolut. Nie kieruję się żadną „świętą księgą”, może poza „Księgą duchów” Allana Kardeca, ale i ją traktuję wyłącznie jako pewną propozycję, a nie zbiór nienaruszalnych zasad. Według mojego sumienia wierzący i praktykujący mają na rękach mnóstwo krwi innowierców, ateistów, odmieńców, homosi, Żydów, tak że nie mogę ich uznać za osoby godne szacunku. Oczywiście DZISIAJ żyjemy wszyscy w dość stabilnej harmonii, nie ma potrzeby wypominania sobie potworności z przeszłości. Ale nawet jak się patrzy na obecnych wierzących i praktykujących, człowiek zachodzi w głowę, czym się różnią od „mentalnych komuchów” (określenie jednego z komentatorów). Mają swojego okrutnego starotestamentowego bożka, któremu biją pokłony, a Nowy Testament to dla nich najwyraźniej błahostka, gdyż miłości bliźniego jest w tych ludziach bardzo mało. Przynajmniej takie wrażenie sprawiają niektórzy z nich.

Tak więc nie, wierzący nie są bardziej moralni od niewierzących, jeśli mierzymy ich świecką moralnością, moralnością dzisiejszą, a nie starotestamentową, która usprawiedliwiała przemoc, agresję, czystki. I tego się trzymajmy.


Miłośniczka przyrody, wierząca w Boga (po swojemu) antyklerykałka, obyczajowa liberałka. Lubię słuchać audiobooków, pisać na Salonie, rozmawiać z ludźmi w Necie. W życiu realnym jestem odludkiem, nie angażuję się społecznie, właściwie to po prostu spokojnie wegetuję, starając się jakoś uprzyjemnić sobie tę swoją marną egzystencję. Mało wiem i umiem, dlatego każdego, kto pisze sensownie i merytorycznie bardzo cenię. Z kolei wirtualne mądrale, które wiedzą jeszcze mniej ode mnie, ale za to uwielbiają kłótnie i nie stronią od ad personam, traktuję tak, jak na to zasługują.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (170)

Inne tematy w dziale Społeczeństwo