Prawica grzmi na alarm, że tzw. marsze równości to siedlisko zgorszenia, zepsucia i moralno-estetycznej ohydy. Atakowana jest normalna seksualność, prawa katolików do wychowywania dzieci po swojemu czy też nawet sama instytucja rodziny – wrzeszczą prawicowi agitatorzy. Dla nich nieheteronormatywny eros jest zaburzeniem psychicznym, niedojrzałością emocjonalną, pogwałceniem praw natury. Przeciętny homoś to dla prawicowca potencjalny gwałciciel najmłodszych, a spełniająca się w roli – choćby i biologicznej – matki lesbijka powinna stracić dziecko na rzecz „normalnej” heteroseksualnej pary. Krucjatę przeciwko „zboczeńcom” podtrzymują zmanipulowani przez konserwatywne media chrześcijanie, którzy w każdym odstępstwie od „świętej” normy widzą zagrożenie dla naturalnego porządku Wszechświata.
Lewacy nie są lepsi. Ci z kolei drą japę, jak to straszliwie prześladowani i dyskryminowani są homosie, lesby, biseksy i transy. A przecież są oni tacy piękni w swojej nietypowej seksualności. :) Najlepiej by było bezustannie promować pozytywne wzorce w filmach, książkach i popkulturze jako takiej, czyli wplatać w fabułę każdej fikcji radosne, kochające się pary homo, cudownie przegiętych transów czy też innych domagających się miłości i uznania odmieńców. Geja nie wolno krytykować, geja trzeba wielbić, bo to przecież przedstawiciel przytłoczonej podłością większości społeczeństwa mniejszości.
A może by tak odpocząć od medialnego zgiełku, od ukierunkowanych na zdobywanie kliknięć artykułów, od pogrążającej się w chaosie płytkich newsów kultury? Nie podążajmy ślepo za głupotą otumanionego taką czy siaką propagandą stada. Spójrzmy na to od tej strony: populacja składa się z wielu rozmaitych grup, z miriadów odrębnych, mających swoje upodobania i skłonności jednostek. Owszem, można wyróżnić tzw. normy, przeciętności, standardy, jak i odmienności, indywidualizmy, parafilie. I co z tego? Czy nie możemy żyć w miarę zgodnie, za jedyny powód do agresji uznając jedynie... cudzą agresję? Hę? Dopóki ktoś nie krzywdzi, dopóty nie należy się go czepiać. A jak krzywdzą Was geje, lesby, biseksy czy transy? Albo odwracając pytanie: po cholerę ich lansować, wywyższać, pieścić?
Do uroczych lewaczków mam natomiast prośbę, żeby nie wyróżniali na siłę tej grupy, nie otaczali ich nimbem idealnej rodziny, nie udawali, że geje są zawsze cool. Faszerowanie popkultury homoseksualnymi czy transowymi wątkami nie przysługuje się walce o zdrową akceptację tych ludzi. I miejcie na uwadze, że istnieje coś takiego jak SMAK. O co chodzi? To bardzo proste: widok ciężko umalowanego mężczyzny przebranego we frywolne babskie ciuszki, który czyta bajki dzieciom, może wielu obywateli zniesmaczać. Wielu rodziców słusznie troska się o wpływ na swoje pociechy, jaki mogą mieć nazbyt „przegięci” faceci czy facetki. Nie zabierajcie się za cudzą dziatwę, bo to nie wasze prawo. Żyjcie, jak chcecie, bylebyście znali umiar w eksponowaniu swojej „inności”.
Nie wszystko wolno tolerować. Jeśli ktoś czyni zło, trzeba reagować. Ale cała ta awantura z LGBT pokazuje jedynie, że mamy potężny problem z określeniem, co jest tak naprawdę złe. Warto zastanowić się nad swoimi założeniami moralnymi i zaprzestać podniecania się byle pierdółką typu szokująco odziany perwers na tzw. paradzie równości. Żyjmy i dajmy żyć innym, zamiast dawać się podpuszczać politykom i celebrytom. I tyle.
Komentarze
Pokaż komentarze (182)