Przyznam się Wam, że jestem w kropce. Nie wiem, co o tym myśleć. Z jednej strony surogację uważam za proceder haniebny i godny surowej krytyki, z drugiej jednak uważam, że prawna sytuacja dzieci wychowywanych przez pary jednopłciowe powinna zostać uregulowana. A wszystko przez ten artykuł:
Burmistrzowie Turynu, Neapolu, Florencji, Bolonii, Bari i innych włoskich miast łamiąc włoskie prawo, na życzenie par homoseksualnych dokonują transkrypcji aktów urodzenia dzieci, które przyszły na świat za granicą. [...]
Neapolitański „Il Mattino” opisuje działania na włoskim rynku amerykańskiej firmy Extraordinary Conception, która na stronie internetowej pozwala „skonfigurować” sobie własne dziecko. Katalog przegląda się jak stronę facebooka, tylko zamiast zdjęć znajomych czy rodziny widzimy informacje na temat surogatek, ich pochodzenia etnicznego, koloru skóry, wzrostu. Taki proceder potwierdzili goście telewizyjnego programu Porta a Porta – homoseksualna para Mario Lami i Francesco Cardillo. Przyznali, że zapłacili ok 220 tysięcy euro za jedno dziecko, ale że do surogatki trafiła niewielka część tej kwoty. – To jest biznes, wokół którego kręcą się adwokaci, pośrednicy, lekarze – powiedział Cardillo.
Cholerne pomieszanie z poplątaniem. O ile nie należę do obrońców tradycyjnego modelu rodziny, o tyle uważam, że każde dziecko powinno mieć BIOLOGICZNYCH rodziców płci obojga. Rzecz w tym, że prawo nie nadąża za współczesnymi tendencjami. Proceder „wynajmowania brzucha” i kupowania jajeczek będzie kwitł. I co zrobić z dzieciakami, które już zostały przysposobione przez ludzi, którzy nie mogli ich mieć na skutek naturalnego poczęcia? Mają mieć wpisane do dokumentów tego jednego rodzica czy może jednak powinny mieć wpisane dwójkę jednopłciowych?
Sprawa jest śliska i nie dlatego trudno jest mi wydać jednoznaczny osąd. Ale może Wy będziecie umieli.
Miłośniczka przyrody, wierząca w Boga (po swojemu) antyklerykałka, obyczajowa liberałka. Lubię słuchać audiobooków, pisać na Salonie, rozmawiać z ludźmi w Necie. W życiu realnym jestem odludkiem, nie angażuję się społecznie, właściwie to po prostu spokojnie wegetuję, starając się jakoś uprzyjemnić sobie tę swoją marną egzystencję. Mało wiem i umiem, dlatego każdego, kto pisze sensownie i merytorycznie bardzo cenię. Z kolei wirtualne mądrale, które wiedzą jeszcze mniej ode mnie, ale za to uwielbiają kłótnie i nie stronią od ad personam, traktuję tak, jak na to zasługują.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości