Coraz silniej daje o sobie znać spadek powołań kapłańskich w Polsce. Nasz rzekomo chrześcijański kraj boryka się z niedoborem księży i nie wydaje się, by sytuacja miała się w najbliższym czasie poprawić:
Kandydaci do kapłaństwa są potrzebni od zaraz! Tylko skąd ich brać? (…) Na Zachodzie wraca pomysł rezygnacji z obowiązkowego celibatu. Autorzy tych pomysłów nie chcą zauważyć, że u protestantów, którzy celibatu nie mają, kandydatów na pastorów też brakuje. Podobnie jest zresztą u grekokatolików w Polsce, choć też nie mają celibatu. W innych przypadkach pojawia się pokusa przyjmowania do seminarium i dopuszczania do święceń każdego, kto się zgłosi”, wylicza duchowny.
I co dalej, Kościele? Zaczniesz przyjmować kapłanów zza granicy, zwłaszcza z Czarnego Lądu? Czy jesteś gotowy na zderzenie kultur, które to za sobą przyniesie? Nasuwające się pytanie „Co dalej?” nie przywołuje żadnej sensownej odpowiedzi. Na razie jeszcze imigracja miałaby sens, lecz za jakiś czas katolicyzm w Afryce czeka to samo, co tamtejszą demografię: schyłek. A przecież czarni kapłani są potrzebni nie tylko naszemu krajowi.
Jak dla mnie to ten kryzys jest świadectwem bolesnej i nader nieprzyzwoicie przeciągającej się agonii tej „wspaniałej” instytucji, która przez dwa tysiące lat, od pierwszych gmin aż po utworzenie gigantycznego molocha, nie udowodniła, że jest więcej warta od innych, czysto ludzkich korporacji. Kościół umrze po cichu, bez fanfar, bez trąb, bez zgiełku, ot, po prostu powolutku się wyludni, tak w sferze świeckiej, jak i duchownej. Czemu gorąco kibicuję. :)
Haniebny powrót po wcześniejszym zadeklarowaniu się, że nigdy tu już nie wrócę. :/
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo