Być może niepotrzebnie skupiam się na postawach młodych ludzi, zaniedbując pokolenie starszaków, czyli 40-50-latków. Przecież ci drudzy też jeszcze trochę pożyją i być może z racji doświadczenia mogą wnieść sporo dobrego do debaty publicznej, polityki, kształtowania obyczajów. A jednak to właśnie młodzi przyciągają moją uwagę. Młodość jest z zasady buntownicza, choć zarazem dość konformistyczna. Licealistom i studentom przede wszystkim zależy na aprobacie rówieśników. Ale to właśnie młodzi, z całą ich niedoskonałością, a zarazem ujmującą otwartością i szczerością, są chyba najważniejsi. Ich poglądy, dążenia, ideały, potrzeby – to wszystko jest sprawdzane w rozmaitych sondażach, badane, omawiane, oceniane. Jacy więc są ci, od których zależy nasza przyszłość?
Jeśli chodzi o najważniejsze wartości, to są nimi dla młodych rodzina oraz wolność (światopoglądowa i gospodarcza), na dalszych pozycjach uplasowały się: zdrowie, ekologia, środowisko. W najmniejszym stopniu młodzi wagę przywiązują do patriotyzmu, aktywności społeczno-politycznych, ale także do dobrobytu i rzeczy materialnych.
Naturalnie trzeba przeczytać cały artykuł, żeby wyrobić sobie zdanie o mentalności młodziaków. Wygląda na to, że ich przekonania są po prostu... rozmaite. Nie widać wyraźnego skrętu ani w prawo, ani w lewo. Z mojego punktu widzenia fantastyczną sprawą jest kładzenie przez młodych nacisku na ekologię i ochronę środowiska. To jedna z najważniejszych spraw, z jakimi powinna się zmierzyć polska polityka, niestety, zazwyczaj haniebnie olewana. Nie dziwi spadek „popularności” patriotyzmu, to zupełnie normalne przy obecnej tendencji do utożsamiania się bardziej z Europą niż z własnym krajem. Niesamowite jest natomiast to, że młodzi przywiązują – przynajmniej deklaratywnie – małą wagę do dobrobytu i zamożności. Czyżby czekał nas koniec epoki rozbuchanego konsumpcjonizmu?
W przeciwieństwie do pewnego obrońcy PiSu, który w swoim poście napisał, że młodzi są głupi, gdyż brakuje im wiedzy i doświadczenia, ja uważam zupełnie inaczej. Panny i młodzieńcy w okolicach 20-tki nie grzeszą może mądrością, ale daleko im do bycia ciemną masą. Mają swoje mocne poglądy i wiedzą, czego chcą. Owszem, potrzebują przewodnictwa, ale nie pójdą za pierwszym lepszym „pasterzem”. Kościół stracił znaczną część młodego pokolenia, hierarchowie mogą jedynie pomarzyć o byciu autorytetem dla „smarkaterii”. Stare partie zgarniają pewną ich część, ale do głosu doszła przede wszystkim „młoda” Konfederacja. Nie zdziwiłabym się, gdyby generacja Z, jak się nazywa tych, co urodzili się już w XXIszym wieku, zradykalizowała się na tyle, by za parę lat niemal całkowicie odrzucić dawne podziały i postawić na nowe twarze.
Tak, panie i panowie, ja mocno kibicuję młodości. Sama weszłam w „strefę cienia”, połowa życia za mną, nie jestem już „świeżakiem”. I chociaż nie wszystko mi się w młodych podoba (kretyńskie zafiksowanie na mediach społecznościowych chociażby), to jednak na ogół łapię się na myśli, że bardziej ich cenię niźli dojrzałych wiekiem, zgorzkniałych pryków, którzy uważają, że pozjadali wszystkie rozumy, a tak naprawdę dają się formować starym mediom i podburzać starym politykom. W młodych nasza nadzieja. Są zorientowani w świecie, proekologiczni, niechętni prostackiej propagandzie i odrzucający przestarzałe spory typu „Czy w Smoleński doszło do zamachu?”. I za to ich szanuję.
Miłośniczka przyrody, wierząca w Boga (po swojemu) antyklerykałka, obyczajowa liberałka. Lubię słuchać audiobooków, pisać na Salonie, rozmawiać z ludźmi w Necie. W życiu realnym jestem odludkiem, nie angażuję się społecznie, właściwie to po prostu spokojnie wegetuję, starając się jakoś uprzyjemnić sobie tę swoją marną egzystencję. Mało wiem i umiem, dlatego każdego, kto pisze sensownie i merytorycznie bardzo cenię. Z kolei wirtualne mądrale, które wiedzą jeszcze mniej ode mnie, ale za to uwielbiają kłótnie i nie stronią od ad personam, traktuję tak, jak na to zasługują.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo