Każdy ma sumienie. Jakieś sumienie. Swoje własne. Indywidualne. I to sumienie słucha wyłącznie osobistego zestawu zasad etycznych. Nikt nie ma moralnego obowiązku podporządkowywać się opinii większości czy nawet prawu stanowionemu. Każdy ma prawo żyć tak, jak sam/a uważa za słuszne, niezależnie od tego, jak poplątana by nie była jego prywatna moralność. Tak, moralność jest czymś prywatnym, nie zbiorowym, nawet jeśli nasze sumienie zostało ukształtowane w określonej kulturze.
Zupełnie inaczej rzecz ma się z odpowiedzialnością wobec prawa stanowionego. Pewne postępki są przezeń surowo zakazane, czy raczej – ich popełnienie jest obciążone określonymi konsekwencjami, najczęściej od–do. Za zabójstwo kara od iluś do iluś lat paki, w zależności od stopnia premedytacji czy okrucieństwa. Za oszustwo, wyłudzenie, szantaż – tak samo. Obywatele są poniekąd zniewoleni prawem stanowionym, które za nic ma ich suwerenne sumienia, gdyż obowiązuje całe społeczeństwo. Wszyscy powinni być wobec prawa równi, nikt nie może powiedzieć, że on/a uważa inaczej i w związku z tym nie życzy sobie danych reperkusji.
Co się dzieje, kiedy w tak pojmowanym i dobrze funkcjonującym prawie wprowadzimy wyłom pod postacią „klauzuli sumienia” i to dla każdego? Ano, doprowadzimy do sytuacji, w której każda jednostka może olać dowolny przepis, powołując się na swoje prywatne widzimisię. Bo tym właśnie jest sumienie: naszym widzimisię. Nie tylko lekarz będzie mógł odmówić wykonania aborcji, ale farmaceuta – sprzedaży środków antykoncepcyjnych, pracownik recepcji w hotelu – przyjęcia dwóch gejów, etc. Brzmi niegroźnie? Ja się obawiam prawnego chaosu. Jawna niesubordynacja wobec pracodawcy nie spotka się ze sprzeciwem z jego strony, gdyż będzie on/a mieć związane ręce. Ani ordynator szpitala, ani właściciel apteki, ani właściciel hotelu nie będą mogli zmusić swoich podwładnych do wykonywania swoich obowiązków. Totalny bezsens.
Dlatego właśnie mam poważne zastrzeżenia wobec zakusów Ordo Iuris na polskie prawo. Organizacja ta ciągnie nasze państwo w dół, jeśli chodzi o zdrowy rozsądek i porządek. Powinniśmy to potępić.
Miłośniczka przyrody, wierząca w Boga (po swojemu) antyklerykałka, obyczajowa liberałka. Lubię słuchać audiobooków, pisać na Salonie, rozmawiać z ludźmi w Necie. W życiu realnym jestem odludkiem, nie angażuję się społecznie, właściwie to po prostu spokojnie wegetuję, starając się jakoś uprzyjemnić sobie tę swoją marną egzystencję. Mało wiem i umiem, dlatego każdego, kto pisze sensownie i merytorycznie bardzo cenię. Z kolei wirtualne mądrale, które wiedzą jeszcze mniej ode mnie, ale za to uwielbiają kłótnie i nie stronią od ad personam, traktuję tak, jak na to zasługują.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka