Karolina Nowicka Karolina Nowicka
673
BLOG

Agonia Kościoła. Dlaczego? Bo wyznajemy inną moralność.

Karolina Nowicka Karolina Nowicka Kościół Obserwuj temat Obserwuj notkę 66


Przeczytałam wczoraj bardzo fajny tekst z Onetu. Zachęcam do tego samego, gdyż nieźle opisuje on sytuację, a jakiej znalazła się Polska, polegając na rzekomym dialogu z Kościołem:

Na naszych oczach kruszy się ta kulturowa forma religijności, która wydawała się niezniszczalnym aksjomatem i wietrzeje jej narodowa emanacja, w myśl której Polak i katolik znaczy to samo. Zaangażowanie polityczne KRK i sojusz ze Zjednoczoną Prawicą, obok przemian cywilizacyjnych, wobec których Kościół nie umie (lub nie chce) szukać nowego języka komunikacji ze społeczeństwem, są głównymi przyczynami tego procesu. W sporach dzielących polskie społeczeństwo Kościół zajął określone stanowisko i tym samym stracił na uniwersalistycznym przesłaniu chrześcijaństwa. Jednocześnie, kultywując sojusz z rządzącymi partiami prawicowymi, wpisuje się w polityczne podziały, szkodząc wszystkim – i społecznej solidarności, i sobie.

Niemal cały kapitał społecznego zaufania, jaki Kościół otrzymał w latach 90-tych, stopniał do zera. Niby wciąż jeszcze dużo osób praktykuje, szanuje tę instytucję (tak, Kościół to instytucja, a nie tylko zbiór wierzących), broni jej, lecz na tle masowego porzucania nauk Kościoła tudzież olewania wypowiedzi tzw. katolickich autorytetów, stosunek do Kościoła wydaje się być przesądzony. Dzisiaj jednak chciałabym skupić się nie na tym, że „oblubienica Chrystusa” traci wiernych, tylko DLACZEGO tak się dzieje.

Sprawa jest prosta: młodzi nie są już takimi samymi Polakami, jak ich rodzice, nie mówiąc o dziadkach. Za nic mają katolicką etykę seksualną (akceptacja seksu przed ślubem, antykoncepcji, celowej bezdzietności), nie dają sobie wmówić, że zagraża im gender czy LGBT (tylko skończony dureń mówi o ideologii w tym kontekście), ich naturalna potrzeba sacrum nie owocuje praktykami religijnymi, no i mają przed sobą mnóstwo innych dróg, jeśli pragną duchowej ekstazy. Oczywiście wielu obywateli w średnim wieku też cechuje podobny światopogląd i postawa, lecz to pokolenie „30 minus” odznacza się tzw. nowoczesną moralnością. Moralnością człowieka spragnionego osobistej wolności, tolerancji, inkluzywności, równości, indywidualności czy wreszcie udanego współżycia z naturą. I ta odmienna moralność jest wrogiem tzw. tradycyjnych wartości. Młodzi nie chcą budować takich samych rodzin jak ich przodkowie – stawiają na partnerstwo i samorealizację. Nie zamierzają poświęcać się ani dla ojczyzny, ani dla narodu, ani dla wielu innych ważnych spraw, które rozpalały serca starszyzny. Stawiają swoją własną eudajmonię ponad wspólnotowość czy dobro ogółu. Nieuchronnie przekształcają się w liberalnych Europejczyków, konserwatyzm zostawiając siwowłosym.

Wbrew nadziejom wielu starszych Polaków, którzy swoje przeżyli i patrzą na świat z perspektywy osób doświadczonych i rozważnych, „smarkateria” nie zostanie przyciągnięta do Kościoła przez papieża Franciszka. Fenomen Jana Pawła II, człowieka o sporej charyzmie i uroku, nie zostanie powtórzony. Nawet jeśli zachowanie obecnego dzierżawcy Piotrowego tronu spotyka się z przychylnością „zlewaczałej” młodzieży, nie przekłada się to na szacunek dla reprezentowanej przez niego instytucji. Oni już są dla Kościoła straceni, równie dobrze mogliby przystać do satanistów. Nie potrzeba oficjalnych apostazji, wystarczy, że triumfy święci moralność Nowego Światowego Ładu. Można się oburzać, załamywać ręce, grozić, prosić, wyrzekać, nie zmieni to jednak mentalności młodej generacji. Nie ma już jednego polskiego narodu, jest parę wrogich sobie frakcji, z których każda walczy o prymat w polityce, prawie i obyczajowości. I nie ma się co łudzić, że wygrają coraz słabsze, choć liczniejsze „starszaki”.

Co to oznacza? No cóż, moralność kształtuje nasze postępki, postępki wpływają na świat, świat wpływa na każdego z nas. To zaklęte koło przyczynowości-skutkowości. Niedługo nasz kraj dołączy do „postępowych” europejskich landów, co być może wypchnie część z nas za granicę w poszukiwaniu „raju utraconego”. Nie wiem, czy sama się w takim świecie odnajdę. Nie jestem prawicowa, ale daleko mi – wbrew złośliwościom niektórych Salonowiczów – do całkowitej aprobaty działań lewicy. Nie chcę, żeby i u nas przestępcy trafiali do więzień z kobietami tylko dlatego, że zadeklarują się jako samice; drżę z obrzydzenia na myśl o surogacji, będącej wyjściem dla żądnych dzieci homosi (czy nawet heteryków); nie podobają mi się fizyczne ataki na kościelne budynki czy zakłócanie mszy. Wydaje się jednak, że taka właśnie będzie nasza przyszłość. Albo się z tym pogodzimy, albo będziemy walczyć (najczęściej samym słowem) do końca.


Miłośniczka przyrody, wierząca w Boga (po swojemu) antyklerykałka, obyczajowa liberałka. Lubię słuchać audiobooków, pisać na Salonie, rozmawiać z ludźmi w Necie. W życiu realnym jestem odludkiem, nie angażuję się społecznie, właściwie to po prostu spokojnie wegetuję, starając się jakoś uprzyjemnić sobie tę swoją marną egzystencję. Mało wiem i umiem, dlatego każdego, kto pisze sensownie i merytorycznie bardzo cenię. Z kolei wirtualne mądrale, które wiedzą jeszcze mniej ode mnie, ale za to uwielbiają kłótnie i nie stronią od ad personam, traktuję tak, jak na to zasługują.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (66)

Inne tematy w dziale Społeczeństwo