Chodziło przede wszystkim o LGBT:
„Każdy akt seksualny poza małżeństwem jest grzechem” – napisał papież Franciszek, odpowiadając na kontrowersje, jakie w środowiskach LGBT wzbudziła jego ostatnia wypowiedź, w której krytykował penalizację homoseksualizmu. [...] Ojciec Święty użył tutaj pewnego skrótu myślowego. Naturalnie, Kościół nie uważa, że bycie homoseksualistą jest grzechem. Grzechem wedle nauczania Kościoła są jedynie akty homoseksualne.
Ale tak naprawdę mowa o seksie w ogóle. W świetle nauczania Kościoła Rzymskokatolickiego KAŻDY stosunek czy nawet czynności „okołostosunkowe” są grzechem, jeśli nie mają miejsca w sakramentalnym małżeństwie. I wiecie co? Ja nie mam z tym żadnego problemu. :)
To dobrze. To bardzo dobrze. Kościół powinien trzymać się swojej doktryny i przekazywać ją jeśli nie milionom, nie tysiącom, nie setkom, to przynajmniej tym nędznym dziesiątkom ludzi, którzy jeszcze chcą go słuchać. Nie ma w tym nic złego, a przeciwnie, jest to szlachetna zasada wierności swoim przekonaniom, swoim wartościom, swojej nauce. Lepsze to niż bezmyślnie „iść za światem”, przypochlebiając się żądnej kolejnych ustępstw tłuszczy. Działanie szanującej się organizacji, podobnie jak każdego szanującego się człowieka, jest przede wszystkim oparte na konkretnej etyce, której nie rusza choćby i masowa krytyka czy nawet rozmaite „sankcje”, jak dyskryminacja, odrzucenie, agresja. Trzeba być wiernym sobie, swoim własnym ideałom i walczyć o nie wbrew przeciwnościom losu. Poddanie się głosowi większości oznacza duchową śmierć.
Dlatego pomimo iż wielokrotnie wyrażałam się krytycznie o nauczaniu Kościoła, a z seksualności według katolika nawet drwiłam, nie jestem zwolenniczką nakłaniania tej instytucji do zmian. Niech się „prowadzi” tak, jak chce. A komu to nie pasuje, powinien odejść. Tak jest uczciwie. Wreszcie będzie wiadomo, ilu z nas to prawdziwi katolicy, a ilu to farbowane lisy, domagające się dostępu do sakramentów pomimo odrzucenia reguł narzucanych przez Kościół. Nie pojmuję histerii, w jaką wpadają niektórzy, obrzucając tę megakorporację obelgami za zakaz komunii dla rozwodników, aktywnych seksualnie gejów czy entuzjastów prawa do aborcji. Nie można mieć wszystkiego. Kościół musi stać na straży swojej moralności, inaczej ona przepadnie. Wszystkim, którzy obruszają się nań za niezłomność w głoszeniu Nowiny i obwarowaniu dojścia do sakramentów rozmaitymi zakazami, radzę poszukać sobie innej ścieżki do zbawienia. Ja tak zrobiłam i bardzo to sobie chwalę.
Miłośniczka przyrody, wierząca w Boga (po swojemu) antyklerykałka, obyczajowa liberałka. Lubię słuchać audiobooków, pisać na Salonie, rozmawiać z ludźmi w Necie. W życiu realnym jestem odludkiem, nie angażuję się społecznie, właściwie to po prostu spokojnie wegetuję, starając się jakoś uprzyjemnić sobie tę swoją marną egzystencję. Mało wiem i umiem, dlatego każdego, kto pisze sensownie i merytorycznie bardzo cenię. Z kolei wirtualne mądrale, które wiedzą jeszcze mniej ode mnie, ale za to uwielbiają kłótnie i nie stronią od ad personam, traktuję tak, jak na to zasługują.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo