Wierzcie lub nie, ale są jeszcze na tym świecie osoby z tak zwichrowaną psychiką, że mieszkającą razem bez ślubu parę określają mianem patologii. :) Tak, dzisiaj, w XXIszym wieku. I jeszcze z właściwym słoniom w składzie porcelany wdziękiem podpierają się statystykami, z których wynika, że konkubinat idzie w parze z rozmaitymi, ekhm, defektami, jak przemoc czy alkoholizm. Trzeba być wyjątkowym idiotą (albo manipulatorem), żeby sugerować, iż małżeństwo ratuje ludzi przed popadnięciem w nałóg czy przestępstwo. Ktoś tutaj myli korelację z przyczynowością. No ale ludziom opętanym ideą legalizmu niczego nie wytłumaczysz. Oni czytają statystyki i wiedzą swoje.
A jak to naprawdę jest z tym konkubinatem i małżeństwem? Czy obrączka chroni przed rozpadem związku? Zabezpiecza byt porzuconej żony? Gwarantuje alimenty na dzieci? Bardzo wątpliwe. Niewypłacalny (przynajmniej oficjalnie) ojciec jest tak samo traktowany przez prawo niezależnie od tego, czy był mężem matki swoich dzieci. Sama zaś instytucja małżeństwa jest tylko kontraktem, który można łatwo zerwać. Wzorcowymi przykładami niewierności opatulonej w przysięgę są pan Korwin-Mikke oraz pani Marta Kaczyńska. Tacy ludzie kompromitują oficjalność związków, gdyż zerwanie formalnych „kajdanów” nie stanowi dla nich żadnego problemu.
Dlaczego jednak niektórzy upierają się, że seks przed ślubem jest czymś niewłaściwym? Odpowiedzią jest mentalność typowego katolika, który został „uszkodzony” przez wychowanie według chorego schematu seksualności w nauce Kościoła. Dobrze pisze o tym pewien były ksiądz:
[...] zniesienie celibatu niewiele pomoże w kwestii problemów z seksualnym rozchwianiem u niektórych księży. Żeby uzdrowić sytuację, trzeba by bowiem wyrzucić do śmieci całe katolickie nauczanie moralne na temat seksu i wszystkie tematy pokrewne.
Faktycznie, tylko pozbycie się etyki seksualnej z wychowania moralnego młodego pokolenia mogłoby to pokolenie uzdrowić, pchnąć na tory świadomie przeżywanej seksualności i sprawić, że nie będzie tak popieprzone, jak pokolenie ich rodziców, którzy wstydzili się prosić o pigułki antykoncepcyjne czy nawet rozmawiać o intymności.
Miłośniczka przyrody, wierząca w Boga (po swojemu) antyklerykałka, obyczajowa liberałka. Lubię słuchać audiobooków, pisać na Salonie, rozmawiać z ludźmi w Necie. W życiu realnym jestem odludkiem, nie angażuję się społecznie, właściwie to po prostu spokojnie wegetuję, starając się jakoś uprzyjemnić sobie tę swoją marną egzystencję. Mało wiem i umiem, dlatego każdego, kto pisze sensownie i merytorycznie bardzo cenię. Z kolei wirtualne mądrale, które wiedzą jeszcze mniej ode mnie, ale za to uwielbiają kłótnie i nie stronią od ad personam, traktuję tak, jak na to zasługują.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo