Niektórzy twardo stoją na stanowisku, że moralność jest jedna, obiektywna i niezmienna. Takie podejście zmusza jednak do ustanowienia pozaludzkiego źródła etyki, czyli odwołania się do – najczęściej – Wszechmogącego Boga. Przy czym dla niewierzących jest to nie do zaakceptowania, a i sami wierzący od zawsze niemal spierają się, czego właściwie nasz Stwórca od nas chce, co nam narzuca, a czego zakazuje. Powstają dogmaty i niepodważalne założenia, których dane wyznanie strzeże jak oka w głowie i których łamanie łączy się z ostracyzmem ze strony wiernych.
Jeśli wykluczymy Boga, to trzeba sobie jasno zdać sprawę, że każdy pogląd na temat dobra i zła jest tyle tylko wart, ile są zdolni weń zainwestować CZYNAMI jego wyznawcy. Sama zaś moralność społeczeństwa ciągle się zmienia. Kiedyś te zmiany były dla ludzi niemal niezauważalne, gdyż wartości ewoluowały bardzo powoli i bez wielkich rewolt. Jednak w wieku XXtym ten proces przyspieszył: trendy i filozofie zmieniały się z dekady na dekadę, co skutkowało zapewne znacznie poważniejszymi konfliktami pokoleniowymi. Jeśli spojrzeć na to holistycznie, to niewiele mamy już punktów stycznych z mentalnością naszych pradziadów. To, co kiedyś było nie do pomyślenia (otwarty homoseksualizm, seks przed ślubem, olewanie ojczyzny, brak szacunku dla starszych) dzisiaj staje się praktycznie normą. Czy jest to samo w sobie naganne czy też musimy uznać, że przechodzimy po prostu z jednego cywilizacyjnego etapu do drugiego?
Jedną z najbardziej widocznym zmian jest podejście do kobiecej seksualności. Dawniej represjonowana, traktowana jak temat tabu i zamilczana na śmierć, dzisiaj zaś opiewana, zachwalana i rozbudzana przez środki masowego przekazu, damska chuć przynosi zarówno dobre, jak i złe owoce. Do tych dobrych należy zaliczyć koniec wstydu przed lekarzem, akceptację własnego ciała, rozumienie swoich intymnych potrzeb. Istnieje jednak i ciemna strona wynoszenia babskich hormonów na piedestał. Pisze o tym portal nczas.com:
Prasa kobieca, do niedawna pisząca o modzie, pielęgnacji i gotowaniu, dziś rozpisuje się na temat zalet zdrad czy prostytucji, a każda osoba ośmielająca się to zjawisko skrytykować musi liczyć się z ryzykiem zamknięcia jej ust (przez wyśmianie, zepchnięcie na margines, przemilczanie itp.). Do tego doszliśmy dziś jako cywilizacja – do całkowitego odwrócenia norm moralnych. A to dopiero początek. [...]
Kiedy zajrzymy do kobiecej prasy czy portali kobietom dedykowanych z dużo mniejszym prawdopodobieństwem niż dawniej trafimy tam na coś mądrego i produktywnego. Treści związane z opieką nad dziećmi, przepisy na ciasta oraz wskazówki, jak się modnie ubrać, zostały zastąpione lewicowo-feministyczną propagandą w najbardziej obrzydliwej formie – propagowania prostytucji („sexworkingu”), przypadkowych kontaktów seksualnych („one night stand”, „friends with benefits”) czy zdradzania męża w ramach „spełniania marzeń”.
Dlaczego właśnie to? Jeśli chcesz zniszczyć rodzinę, musisz uderzyć w jej najsłabsze, podatne na manipulację ogniwa – czyli kobiety i dzieci. Kobiety, porzuciwszy swoje tradycyjne role względem domu i najbliższych, wpadły w sidła ideologii, która odebrała im kobiecość i jednocześnie uczyniła z nich „twory mężczyznopodobne”. Podobne do atrakcyjnych dla nich mężczyzn – tych, którzy dziś omijają je szerokim łukiem.
Czy poczciwe białogłowy rzeczywiście bezkrytycznie podążają za modą i łykają jak pelikan hasełka o totalnej obyczajowej swobodzie? A może ideał kobiety wyzwolonej to właśnie szczyt społecznej ewolucji, do którego warto dążyć nawet za cenę pogardy ze strony społeczeństwa? Na te pytania każda pani musi odpowiedzieć sobie sama. Życie niesie ze sobą wiele pokus; jednym można ulec bez strachu przed poważniejszymi konsekwencjami, inne jednak stanowią poważne zagrożenie dla jednostki, a czasami i dla całej populacji. Miliony indywidualnych decyzji składają się na powszechny obyczaj, wspólnotową moralność, a bywa, że i na kształt prawa stanowionego. Jeśli kobietami faktycznie łatwiej manipulować, to nic dziwnego, że tzw. elity do nich właśnie kierują swój przekaz, pragnąc ulepić społeczeństwo skłonne do dawania posłuchu rozmaitym – ekhm – ideom.
Dla mnie, zatwardziałej monogamistki, promowanie damskiego promiskuityzmu i podążania za każdym erotycznym impulsem jawi się jako zamach nie tylko na rodzinę, ale przede wszystkim dobrostan poszczególnych kobiet. Daleko mi do zachwalania tradycji, która sama w sobie jest warta co najwyżej tyle, ile ciepłe wspomnienia o „dawnych, dobrych czasach”. Jednak szalona seksualizacja samiczej prasy i portali przekracza już zdroworozsądkowe łamanie tabu. Niby każdy powinien iść własną drogą i samemu decydować, jak postąpić, istnieją wszakże zasady, których przestrzeganie idzie ręka w rękę ze stabilnością emocjonalną, poczuciem spełnienia w życiu oraz udanymi relacjami z najbliższymi. Niektóre zachowania z kolei to wszystko niweczą. Rozkładanie nóg przed każdym atrakcyjnym mężczyzną jest niebezpieczne nie dlatego, że sąsiedzi będą na to krzywo patrzeć, ani nie dlatego, że można złapać chorobę weneryczną, lecz z powodu zamachu na psychiczną integralność takiej łatwej niewiasty. Prędzej czy później zamieni się ona w seksualnego robota, który atrofię uczuć chce zaleczyć coraz większymi dawkami używek. Nie wiem, czy panowie zyskują na seksie bez uczuć, jednak panie zdecydowanie na tym tracą. I dlatego w tej akurat kwestii zgadzam się z prawicowym portalem, że media poniekąd demoralizują słabszą połowę populacji.
Miłośniczka przyrody, wierząca w Boga (po swojemu) antyklerykałka, obyczajowa liberałka. Lubię słuchać audiobooków, pisać na Salonie, rozmawiać z ludźmi w Necie. W życiu realnym jestem odludkiem, nie angażuję się społecznie, właściwie to po prostu spokojnie wegetuję, starając się jakoś uprzyjemnić sobie tę swoją marną egzystencję. Mało wiem i umiem, dlatego każdego, kto pisze sensownie i merytorycznie bardzo cenię. Z kolei wirtualne mądrale, które wiedzą jeszcze mniej ode mnie, ale za to uwielbiają kłótnie i nie stronią od ad personam, traktuję tak, jak na to zasługują.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo