Nie ma takiego okrucieństwa ani takiej niegodziwości, której nie popełniłby skądinąd łagodny i liberalny rząd, kiedy zabraknie mu pieniędzy – pisał Alexis de Tocqueville. I miał rację. Ale zanim rząd przejdzie do autentycznego skurwysyństwa, po drodze zaliczy szereg nieco mniej drastycznych etycznych „wpadek”. O jednej z nich rozpisywała się jakiś czas temu prasa:
Japonia chce, aby osoby w wieku 20-39 lat piły trochę więcej. Tak powstała kampania „Saké Viva!” uruchomiona w Japonii przez… organy podatkowe. Jej celem jest sprawienie, by młodzi Japończycy wypijali więcej alkoholu, bo im mniej piją, tym mniejsze są przychody państwa.
Zaiste, trzeba być osobą pozbawioną duszy, żeby nie wzdrygnąć się z niesmakiem na wieść o podobnych wymysłach. Chyba w każdym państwie, które zezwala na swobodną sprzedaż napojów wyskokowych, istnieje bardzo liczna grupa osób dotkniętych chorobą alkoholizmu. W samej Japonii MILIONY osób cierpią z powodu nadmiernej słabości do mocnych trunków. Jednak dla nippońskiego fiskusa istotniejsze od miriadów osobistych tragedii jest zmniejszenie zadłużenia państwa. Cóż, kraje azjatyckie zawsze przedkładały wspólnotę nad jednostkę. Ta druga ma służyć i pracować na rzecz ogółu, jej wartość zależy od tego, ile daje od siebie innym; nonkonformizm i chadzanie własnymi ścieżkami nie są tam raczej mile widziane.
Jakże odmienne to spojrzenie na człowieka od naszego, europejskiego. My hołubimy indywidualizm, każdego człowieka postrzegamy jako mały odrębny wszechświat, który zasługuje na istnienie w takiej formie, jaką życzy sobie przyjąć, z zastrzeżeniem, że nie będzie krzywdzić innych ludzi. I pewnie dlatego nasze rządy nigdy nie powiedziałyby wprost, że naród powinien bardziej zalewać robaka niż do tej pory, gdyż dzięki powszechnemu pijaństwu wzrosną zyski z akcyzy. O nie, my, białasy, jesteśmy ostrożniejsi i mniej dosłowni. Władza nie zniży się do tego, żeby otwarcie traktować obywateli jak mięso armatnie (czy w czasie pokoju, czy wojny), o nie, nie, będzie lawirować i słodzić, bujać i szachrować, zmyślać i kadzić, żeby tylko „suweren” nie zorientował się, że jest ruchany w tyłek. Ma się w końcu tę godność białego człowieka, co nie?
Miłośniczka przyrody, wierząca w Boga (po swojemu) antyklerykałka, obyczajowa liberałka. Lubię słuchać audiobooków, pisać na Salonie, rozmawiać z ludźmi w Necie. W życiu realnym jestem odludkiem, nie angażuję się społecznie, właściwie to po prostu spokojnie wegetuję, starając się jakoś uprzyjemnić sobie tę swoją marną egzystencję. Mało wiem i umiem, dlatego każdego, kto pisze sensownie i merytorycznie bardzo cenię. Z kolei wirtualne mądrale, które wiedzą jeszcze mniej ode mnie, ale za to uwielbiają kłótnie i nie stronią od ad personam, traktuję tak, jak na to zasługują.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka