Czasami chcemy czymś przed światem zaszpanować: urodą, podróżami, majątkiem, bystrością umysłu. Ale ku naszemu zdumieniu okazuje się, że nie tylko, iż nikt nas poza nami samymi nie chwali, ale stajemy się wręcz... pośmiewiskiem! Jak to możliwe? Przecież osiągnęliśmy (jakiś tam) sukces. Coś nas wyróżnia. Jesteśmy zdecydowanie na plusie. Dlaczego nie wzbudzamy pozytywnej zazdrości, tylko powszechną niechęć i wzgardę? Przekonała się o tym pewna kobieta z PiSu:
Szczecińska radna PiS Małgorzata Jacyna-Witt chwaliła się zdjęciem z pola golfowego, pisząc, że "jest elitą", a innych "dławią kompleksy". Później przeprosiła za swój wpis, ale nie poddaje się w dyskusji z internautami. W jednym z ostatnich komentarzy opublikowała zdjęcie regału z książkami. "Może pora zredefiniować w Polsce pojęcie »elita«? Albo chociaż poszerzyć — bez kompleksów i uprzedzeń" — napisała. "Ma Pani książki w domu. Niepodważalny dowód na to, że jest Pani elitą. Gratuluję" — odpowiedział jej jeden z komentujących.
Problem z panią radną polega na tym, że próbowała zaszpanować czymś, co tak naprawdę żadnemu szanującemu się (warunek konieczny) człowiekowi nie imponuje. Szanujący się człowiek gra w to, w co może i chce, tak jak czyta to, co może i chce, bywa tam, gdzie może i chce – i ani się z tego powodu nie wywyższa, ani nie zżerają go kompleksy. Zdrowy na umyśle, nie przejmujący się opinią innych ludzi osobnik nie będzie budować swojej tożsamości na swoim wyglądzie czy osiągnięciach. On/ona nie musi niczego nikomu udowadniać. Po prostu żyje i cieszy się swoim życiem, spokojnie akceptując gorsze momenty. Z kolei inni, mniej siebie samych szanujący, czują, że muszą się „pokazywać”, zbierać lajki, uśmiechy i kciuki w górę, zdobywać uwagę populacji (najlepiej bez przerwy). Są bardzo aktywni na Instagramie, Twitterze, Tik Toku i w innych podobnych miejscach. Kompleksy i frustracja walczą z poczuciem wyższości i przekonania o własnej wyjątkowości. Powstaje z tego diabelski koktajl osobowości toksycznej dla otoczenia, choć nie zawsze widać to od razu.
Czy rzecz ma się podobnie z panią Jacyną-Witt? Biedaczka robi z siebie męczennicę, gdyż należy do PiSu; z jakiegoś powodu domaga się, żeby redefiniować słowo „elita”. Czy ona sama jest elitą? Finansową – być może. Ale przecież tępych, zadufanych w sobie bogaczy mamy w kraju od groma. Czy można im czegoś – poza kasą – zazdrościć? Pani Jacyna-Witt nie posiada ani klasy, ani specjalnej inteligencji, ani w zasadzie niczego, co czyniłoby z niej prawdziwą elitę, do której rozpaczliwie aspiruje. Podobnie jest z większością osób, które szastają forsą, myśląc, że inni będą ich za to szanować. Pani radnej nie pomoże nawet regał pełen książek. Samo czytanie nie czyni z niej nikogo, kto byłby moralnie, intelektualnie czy duchowo lepszy od reszty bliźnich.
Internet sprzyja narcyzmowi, mentalnemu „pustactwu” i ludzkiej bylejakości. Byle zero może się lansować w social mediach, wstawiając zdjęcia wytapetowanej gęby, odsłoniętych pośladków, rozgrzebanego śniadania czy ładnych widoczków z drogiego kurortu. Nie twierdzę, że każda z tych osób dręczona jest przez kompleksy, być może tylko część z nich coś sobie tym żałosnym ekshibicjonizmem rekompensuje. Zdecydowanie jednak jak się nie ma nic do powiedzenia, to się szpanuje – czymkolwiek. Szpan tym się różni od naturalnej chęci podzielenia się swoim doświadczeniem, że w tym pierwszym przypadku jesteśmy zorientowani na pochwały, plusiki lub przynajmniej pełne zazdrości komentarze. Jak się jednak okazuje, często reakcja internautów nie zadowala szpanerów i muszą się później tłumaczyć, a nawet przepraszać. To również wskazuje na to, że zamiast dbać o szacunek do samego/samej siebie, karmią się cudzymi opiniami i na nich opierają własną wartość. Przykre.
Miłośniczka przyrody, wierząca w Boga (po swojemu) antyklerykałka, obyczajowa liberałka. Lubię słuchać audiobooków, pisać na Salonie, rozmawiać z ludźmi w Necie. W życiu realnym jestem odludkiem, nie angażuję się społecznie, właściwie to po prostu spokojnie wegetuję, starając się jakoś uprzyjemnić sobie tę swoją marną egzystencję. Mało wiem i umiem, dlatego każdego, kto pisze sensownie i merytorycznie bardzo cenię. Z kolei wirtualne mądrale, które wiedzą jeszcze mniej ode mnie, ale za to uwielbiają kłótnie i nie stronią od ad personam, traktuję tak, jak na to zasługują.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo