Zwierzęta czują ból. Zwierzęta mają emocje. Zwierzęta cierpią, nie tylko fizycznie, ale i psychicznie. I o ile w naturze nie da się temu zapobiec, o tyle w kontaktach z nami, ludźmi, powinniśmy robić wszystko, by to cierpienie zminimalizować. Tego wymaga nasze człowieczeństwo. Bzdury o bambinizmie zostawmy domorosłym filozofom, którzy nie potrafią odróżnić dobra od zła; ich postrzeganie świata zawsze będzie skażone staromodnym podejściem do psychiki zwierząt, podejściem wykluczającym przeżywanie i odczuwanie na poziomie wyższym niż żywa maszynka. Starajmy się być szlachetni w stosunku do naszych braci mniejszych, są bowiem często całkowicie od nas zależni.
Od ogółu przejdźmy do szczegółu. Być może kiedyś dojrzejemy do tego, by wykorzystywanie zwierząt w takich atrakcjach jak cyrki stało się smutną przeszłością. Na dzień dzisiejszy nic tego nie zapowiada. A przecież dla każdego myślącego człowieka jasnym jest, że tresura dzikich zwierząt nie odbywa się w sposób dla nich najmilszy. Ponadto nierzadko te biedne, trzymane dla zysku stworzenia traktowane są przez swoich ludzkich opiekunów w iście skandaliczny sposób:
Właściciele cyrku znęcali się nad odebranymi krokodylem nilowym, niedźwiedziem brunatnym, żółwiem pustynnym oraz dwoma żółwiami jaszczurowatymi, poprzez długotrwałe zadawanie bólu i cierpienia jedynie w celach zarobkowych - krokodyl miał mieć wielokrotnie zaklejany pysk taśmą by goście mogli go bezpiecznie głaskać, niedźwiedź wymagał leczenie endodontycznego, cierpiał na zanik mięśni, liczne odparzenia i rany, miał problemy z samodzielnym poruszaniem się, a także wykazywał zachowania charakterystyczne dla stereotypii. Zwięrzeta przebywały w nieodpowiednich pomieszczeniach, które uniemożliwiały im zachowanie naturalnej pozycji, często bez dostępu do pokarmu i wody lub były karmione w skrajnie nieodpowiedzialny sposób, np. popcornem, co w następstwie doprowadziło do wielu zmian chorobowych.
Sami oskarżeni nie przyznawali się do żadnego z zarzucanych im czynów, nie wykazali także skruchy z powodu wyrządzenia zwierzętom ogromnego cierpienia - utrzymywali, że ich podopieczni mieli idealne warunki życia, co potwierdzać miały kontrole przeprowadzane przez Inspekcję Weterynaryjną.
Wyrok za opisane podłości i zaniedbania – szokująco niski. Skrucha u zwyrodniałej dwójki krzywdzicieli – zerowa. Bardzo nieprzyjemnie jest też czytać o tym, że inspekcje weterynaryjne są tak naprawdę fikcją. Komu zatem można zaufać? Wyłącznie organizacjom pozarządowym, które działają w oparciu o własny statut i muszą później latami użerać się w sądzie z ludzkim śmieciem. Na urzędników nie ma co liczyć. Czasami nie spojrzą nawet na nieszczęsne zwierzę i podpiszą papierek, że wszystko jest w porządku.
Po raz kolejny apeluję: jeśli gdziekolwiek i kiedykolwiek zobaczycie jakąkolwiek sponiewieraną istotę, czy będzie to zwierzę, czy dziecko, czy dorosły człowiek – reagujcie! Numery alarmowe znajdziecie łatwo w Necie. Nie wolno być obojętnym.
Miłośniczka przyrody, wierząca w Boga (po swojemu) antyklerykałka, obyczajowa liberałka. Lubię słuchać audiobooków, pisać na Salonie, rozmawiać z ludźmi w Necie. W życiu realnym jestem odludkiem, nie angażuję się społecznie, właściwie to po prostu spokojnie wegetuję, starając się jakoś uprzyjemnić sobie tę swoją marną egzystencję. Mało wiem i umiem, dlatego każdego, kto pisze sensownie i merytorycznie bardzo cenię. Z kolei wirtualne mądrale, które wiedzą jeszcze mniej ode mnie, ale za to uwielbiają kłótnie i nie stronią od ad personam, traktuję tak, jak na to zasługują.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości