Karolina Nowicka Karolina Nowicka
1263
BLOG

Czy małżeństwo to przeżytek? Uzupełnienie poprzedniej dyskusji.

Karolina Nowicka Karolina Nowicka Socjologia Obserwuj temat Obserwuj notkę 229


Pod notką o rosnącej liczbie konkubinatów pojawiło się sporo głosów w obronie małżeństwa. Jednym z argumentów broniących zasadności brania ślubu był ten, iż w razie rozstania żadna ze stron nie może zostawić na lodzie drugiej i musi zapewnić byt byłemu małżonkowi (częściej jest to małżonka) tudzież dzieciom. W konkubinacie po rozstaniu żadnej ze stron nie przysługują jakiekolwiek prawa. Jest to słuszna uwaga, jeśli jedno ze stadła zarabia sporo więcej od drugiego. Czy jednak w przypadku wspólnego biedowania lub obopólnego bogacenia się zawieranie związku małżeńskiego w celu zabezpieczenia się na przyszłość ma sens? I czy w ogóle należy brać ślub z myślą o potencjalnych pieniądzach? Nie wykluczam, że i mnie dopadnie taka mentalność, jednak na razie o tym nie myślę (nie dorobiliśmy się niczego sensownego).

Zastanawiające jest dla mnie to, jak krótki termin przydatności ma rzecz „służąca” rzekomo przez całe życie. Przysięgamy wierność aż do grobowej deski, także w Urzędzie Stanu Cywilnego, a tymczasem...

W 2020 roku zawarto 145 tysięcy małżeństw, czyli o ponad 38 tysięcy mniej niż rok wcześniej - szacuje Główny Urząd Statystyczny. Jak wynika z opublikowanego raportu, w zeszłym roku rozwiodło się ponad 50 tysięcy par. Rośnie odsetek dzieci rodzących się w związkach pozamałżeńskich w Polsce i wynosi już ponad 25 procent.

Wynika z tego, że rosnąca liczba konkubinatów idzie ręka w rękę z rosnącą liczbą rozwodów. Celebryci pokroju pana Jacka Kurskiego czy pani Marty Kaczyńskiej, biorący kolejne śluby, nie poprawiają wizerunku tej instytucji. Czy warto zatem się hajtać, jeśli ma się świadomość, że tak naprawdę w każdej chwili można zakończyć związek, tyle, że zazwyczaj w sądzie? Postanowiłam dla zabawy wpisać w wyszukiwarkę zapytanie o zalety małżeństwa (w opozycji do życia na kocią łapę). Oto, co wyskoczyło:

Najważniejszą zaletą małżeństwa jest oczywiście spędzanie życia z kimś, kogo się bezwarunkowo kocha, kogo się wspiera, komu się ufa i kogo się pragnie. W udanym małżeństwie – z wzajemnością. Jest doświadczeniem, które rozwija emocjonalnie i intelektualnie. Czyni człowieka lepszym. Prowadzi do poczucia spełnienia. Może nawet nadawać życiu sens. Tyle że ta litania zalet definiuje, a przynajmniej powinna, każdy dojrzały związek. Czym zatem wyróżnia się małżeństwo? Oferuje mężatkom pewne życiowe profity. Niekoniecznie romantyczne, niekiedy wręcz bardzo przyziemne, ale zazwyczaj łagodzące "skutki uboczne" długotrwałego związku. Gdy zatem w waszym małżeństwie pojawią się niekoniecznie pozytywne emocje, z wszechogarniającą złością na czele, przypomnij sobie, że...

...i tutaj wyliczenie, jakie benefity idą w parze z obrączką. Ciekawe. Argument o wolniejszym starzeniu się mógłby chyba pasować także do wieloletnich konkubin. Ale faktycznie, według prawa i obyczaju mężatka stoi nieco wyżej. Czy jest to powód, by wypowiadać słowa przysięgi i składać podpis? Każdy musi na to pytanie odpowiedzieć sobie sam.

Dla niektórych (a może nawet dla znaczącej większości) najważniejsze w tym sporze jest dobro dziecka. Optują więc za małżeństwem jako formą związku najlepiej chroniącą prawa najmłodszych. Trzeba by się pochylić nad tym i zastanowić, czy nie ma w tym trochę racji. Może i faktycznie dziecku lepiej się wiedzie, kiedy ma dwoje zaślubionych sobie rodziców? Kiedy jednak pomyślę, jak ewentualna szarpanina w sądzie wpływa na potomstwo, zaczynam mieć wątpliwości. Czy naprawdę najważniejsze są pieniądze? Poza tym ex-mąż również może się migać od zapewniania progeniturze takiego samego poziomu życia, jaki jest jego udziałem.

A tak poza tym, panie i panowie, to wszystko są wynurzenia, refleksje i bajania osoby, która patrzy na życie przez pryzmat własnych doświadczeń. Tymczasem każdy ma inne. Nie traktujcie tej notki jak naukowego traktatu, to luźne dywagacje, które nie każdemu muszą przypaść do gustu.


Miłośniczka przyrody, wierząca w Boga (po swojemu) antyklerykałka, obyczajowa liberałka. Lubię słuchać audiobooków, pisać na Salonie, rozmawiać z ludźmi w Necie. W życiu realnym jestem odludkiem, nie angażuję się społecznie, właściwie to po prostu spokojnie wegetuję, starając się jakoś uprzyjemnić sobie tę swoją marną egzystencję. Mało wiem i umiem, dlatego każdego, kto pisze sensownie i merytorycznie bardzo cenię. Z kolei wirtualne mądrale, które wiedzą jeszcze mniej ode mnie, ale za to uwielbiają kłótnie i nie stronią od ad personam, traktuję tak, jak na to zasługują.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (229)

Inne tematy w dziale Społeczeństwo