Odmienność kulturowa – czy wolno ją krytykować, a nawet potępiać? Czy wolno potępiać czyny naszych przodków, które w ich czasach były chlebem powszednim? Czy wolno naruszać obyczaje w imieniu własnej moralności, która nie godzi się na pewne zjawiska? Otóż gdyby nie było wolno, żadna zmiana nie miałaby miejsca. Wszystko trwałoby zamrożone w takim punkcie, w jakim znalazł się na początku ogół na skutek zewnętrznych okoliczności, np. biedy, wojen, kataklizmów, etc.
Jeśli ktoś miałby ochotę pobuszować po Internecie, znalazłby artykuły o podłym traktowaniu innowierców, homosi, niezamężnych matek, biedoty, „niedotykalnych” (w Indiach) czy zwyczajnie odmiennych ludzi w wielu krajach, także tych wysoko rozwiniętych. I gdyby nie niezgoda na takie traktowanie, gdyby nie brak tolerancji dla braku tolerancji, to nic by się nie zmieniło. Dlatego należy OSĄDZAĆ oraz ZMIENIAĆ. A nie wzruszać ramionami, mówiąc: „Takie były czasy” czy „Taka jest kultura”. Rozumując w ten sposób nie mamy prawa narzekać na Jugendamt czy Barnevernet. W końcu z ich punktu widzenia wiele polskich rodzin jest patologicznych.
Kiedy decydujesz się na życie w Norwegii, musisz mieć świadomość, że tam bardzo patrzy się rodzicom na ręce. Dziecko jest najważniejsze, a to, co my nazwalibyśmy donoszeniem, przez Norwegów jest odbierane jako obywatelski obowiązek i troskę o dobro najmłodszych. Mimo wszystko, ci, którzy decydują się na przeprowadzkę do tego kraju, drżą na dźwięk słowa Barnevernet.
Tutaj można dywagować, jak szybko mają zachodzić te zmiany i kto tak naprawdę ma kogo zmieniać. Jednak sama konieczność OSĄDZANIA, a tym samym krytykowania pewnych zjawisk, także tych głęboko zakorzenionych w kulturze, wydaje mi się czymś tak oczywistym, że polemizować z tym mogliby jedynie zatwardziali konserwatyści. A już usprawiedliwianie jednych okrutnych praktyk (odbieranie dzieci niezamężnym matkom) przy potępieniu innych (sterylizacja biedoty i ludzi upośledzonych) zakrawa na schizofrenię.
Miłośniczka przyrody, wierząca w Boga (po swojemu) antyklerykałka, obyczajowa liberałka. Lubię słuchać audiobooków, pisać na Salonie, rozmawiać z ludźmi w Necie. W życiu realnym jestem odludkiem, nie angażuję się społecznie, właściwie to po prostu spokojnie wegetuję, starając się jakoś uprzyjemnić sobie tę swoją marną egzystencję. Mało wiem i umiem, dlatego każdego, kto pisze sensownie i merytorycznie bardzo cenię. Z kolei wirtualne mądrale, które wiedzą jeszcze mniej ode mnie, ale za to uwielbiają kłótnie i nie stronią od ad personam, traktuję tak, jak na to zasługują.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości