Gdyby nie post mojej bratowej na Facebooku, nie miałabym pojęcia, że najbliższy mojemu miejscu zamieszkania las (a wiecie, jak kocham lasy) jest zagrożony wycinką. Na stronie naszademokracja.pl można się zapoznać z szeregiem argumentów przeciwko byłej już, jak i nadchodzącej „rzezi” drzew:
Wzywamy do wstrzymania planowanej na 2021 rok masowej wycinki drzew w Starym Gaju w Lublinie!
W ostatnich tygodniach wycięto setki drzew w Starym Gaju w Lublinie. Wycięto głównie ponad siedemdziesięcioletnie dęby szypułkowe. Według wypowiedzi pani Anny Sternik, p.o. rzecznika Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Lublinie, cytowanej w Dzienniku Wschodnim, w 2021 roku zaplanowano cięcia na powierzchni 50 hektarów drzewostanów, tj. 11 % powierzchni lasu Stary Gaj. Nie zgadzamy się na tak dużą wycinkę w jednym z nielicznych prawdziwie zielonych terenów w tym mieście. Z uwagi na swoje położenie na terenie miasta Stary Gaj nie pełni jedynie funkcji gospodarczej (jak chciałyby to widzieć Lasy Państwowe), ale również zaspokaja istotne potrzeby społeczne, a jego fragmenty są cenne przyrodniczo.
Czy ta wycinka jest konieczna? Leśnicy uważają Stary Gaj za kolejny las gospodarczy, w którym należy prowadzić racjonalne zarządzanie swoimi „dobrami”.
– W kompleksie leśnym Stary Gaj przeważają drzewostany gospodarcze, gdzie była i jest realizowana planowa gospodarka leśna. [...] – informuje Anna Sternik, p.o. rzecznika Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Lublinie. [...] Zdaniem Lasów Państwowych „pozostawienie lasów własnemu losowi, skutkowałoby tym, że za parę lat nastąpiłby samoistny proces obumierania drzew”.
Z innych źródeł można się dowiedzieć, że „w zamian” za wycięte drzewa, leśnicy nasadzają nowe. Jest to jednak sprzeczne z naturalnym, gwarantującym bioróżnorodność procesem odradzania się lasu. Równiutko zasadzone młode drzewka zamieniają Stary Gaj w kolejną plantację, która ma za zadanie po prostu dostarczać drewna.
Naturalnie nikt nie zaprzeczy, iż zapotrzebowanie na ten surowiec jest ogromne. Skądś brać go trzeba, a najwyraźniej zwykłe lasy gospodarcze nie wystarczają. Czy wolno jednak dopuścić do zamiany każdego dzikiego miejsca w grzeczny, ładnie posprzątany, pozbawiony wszelkich oznak butwienia, rozkładu i obumierania parczek? A do tego właśnie doprowadzi polityka wycinania, nasadzania i oczyszczania lasu z „martwego” drzewa. Szczerze powiedziawszy, nie wiem, jak pogodzić interes leśników (którzy wydają się być już jedynie zarządcami) z postulatami ekologów i mieszkańców miast, którzy chcą czasem odetchnąć od nieprzyjemnych wielkomiejskich zapachów i hałasu, jakie towarzyszą im w codziennym życiu, udając się do PRAWDZIWEGO lasu. Lasu, który przynajmniej w części zachował swoją dzikość, nieuporządkowanie i naturalny cykl rodzenia się i umierania.
Miłośniczka przyrody, wierząca w Boga (po swojemu) antyklerykałka, obyczajowa liberałka. Lubię słuchać audiobooków, pisać na Salonie, rozmawiać z ludźmi w Necie. W życiu realnym jestem odludkiem, nie angażuję się społecznie, właściwie to po prostu spokojnie wegetuję, starając się jakoś uprzyjemnić sobie tę swoją marną egzystencję. Mało wiem i umiem, dlatego każdego, kto pisze sensownie i merytorycznie bardzo cenię. Z kolei wirtualne mądrale, które wiedzą jeszcze mniej ode mnie, ale za to uwielbiają kłótnie i nie stronią od ad personam, traktuję tak, jak na to zasługują.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości