Nie pamiętam, czy zawsze miałam negatywny stosunek do wykorzystywania zwierząt w pokazach cyrkowych. W zasadzie to w ogóle mnie nie interesowała ta forma rozrywki. Od jakiegoś czasu jednak uważam, że ów obyczaj powinien odejść do lamusa razem z corridą, walkami kogutów czy psów, gotowaniem żywych raków tudzież innymi utrwalonymi przez tradycję, lecz niekoniecznie mądrymi zachowaniami. Miejsce dzikich zwierząt jest na „wolności”, nawet jeśli miałyby wieść życie dość krótkie, burzliwe, niekiedy bolesne. Przetrzymywanie dzikich zwierząt w ciasnych klatkach, przymuszanie do wykonywania poleceń tresera, konieczność przyjmowania przez nie nienaturalnej postury ze strachu przed bólem – są okrutne i świadczą o naszym egoizmie oraz bezmyślności.
W tej postawie utwierdził mnie wpis pewnego miłośnika zwierząt. Wypowiada się on spokojnie, merytorycznie i przekonująco, zachęcam więc do zapoznania się z jego poglądami:
Jak nauczyć tygrysa skoku przez płonącą obręcz? Jak nauczyć słonia balansowania na kuli? Techniki tresury w cyrkach nie są wiedzą łatwo dostępną, wiedza ta jest jednak niezbędna żeby móc w miarę możliwości obiektywnie spojrzeć na zagadnienie zwierząt wykorzystywanych do pokazów – bez tego można utknąć w ogólnym pojęciu „znęcanie się”, które może nie oddawać pełni prawdy.
Pokazy dużych kotów w cyrkach są pod pewnymi względami imponujące jeśli stłumić empatię i spojrzeć na nie przez pryzmat behawiorystyki zwierząt. Już nauczenie domowego kota cyrkowych sztuczek może wydać się przeciętnej osobie czymś niemożliwym do zrobienia, w cyrkach jednak takie rzeczy robią nie domowe koty, a lwy i tygrysy. Drapieżniki które w swoim środowisku są na szczycie łańcucha pokarmowego – jak z takiego zwierzęcia zrobić posłuszną marionetkę?
Jeśli uznacie, że facet mądrze prawi, podpiszcie, proszę, poniższą petycję:
ZAKAZ WYKORZYSTYWANIA DZIKICH ZWIERZĄT W CYRKACH
Nie wiem, czy to coś da, lecz nie wolno zaniedbać okazji do uczynienia świata odrobinę lepszym.
Miłośniczka przyrody, wierząca w Boga (po swojemu) antyklerykałka, obyczajowa liberałka. Lubię słuchać audiobooków, pisać na Salonie, rozmawiać z ludźmi w Necie. W życiu realnym jestem odludkiem, nie angażuję się społecznie, właściwie to po prostu spokojnie wegetuję, starając się jakoś uprzyjemnić sobie tę swoją marną egzystencję. Mało wiem i umiem, dlatego każdego, kto pisze sensownie i merytorycznie bardzo cenię. Z kolei wirtualne mądrale, które wiedzą jeszcze mniej ode mnie, ale za to uwielbiają kłótnie i nie stronią od ad personam, traktuję tak, jak na to zasługują.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości