(Notka osobista, niech komentują ci, którzy mogą się do tego jakoś odnieść.)
Na początek artykuł:
Choć zakaz bicia dzieci w Polsce obowiązuje już dziesięć lat, wielu wciąż nie jest w stanie się z tym pogodzić. Nie rozumieją, dlaczego muszą włożyć więcej wysiłku w wychowanie dziecka zamiast łatwo i szybko przylać maluchowi na goły tyłek.
Prawie dwa lata temu wstawiłam notkę o swoim stosunku do dawania klapsów. Wyraziłam opinię, iż są one jak najbardziej dopuszczalne. Nie widziałam niczego złego w przysoleniu niegrzecznemu dzieciakowi w dupę, ba, uważałam to za nieodzowny element wychowania.
A teraz... teraz myślę inaczej. Nie, przepraszam – ja czuję inaczej. Nazywajmy rzecz po imieniu. Coś się we mnie zmieniło. I stało się to prawdopodobnie po pewnej dyskusji.
Otóż napisałam u jednej blogerki, że nie obwiniam siebie za te wszystkie klapsy, które wlepiłam córce. Reakcja przeszła moje najśmielsze oczekiwania. Równie dobrze mogłabym się przyznać do posiadania dziecięcej pornografii. Kilku komentatorów rzuciło się na mnie jak wściekłe ratlerki, niektórzy chcieli nawet wzywać policję. Pojawiło się też chyba ze dwoje dość rozsądnych ludzi, którzy zaczęli mi doradzać czytanie poradników o dzieciach, które pozwoliłyby mi dyscyplinować potomkinię bez konieczności wlepiania nieszczęsnego klapsa, będącego według nich zdecydowanie przemocą.
Podziękowałam za rady, lecz trzymałam się mocno zdania, iż do pewnego wieku dziecko rozumie wyłącznie karcenie fizyczne. Nie uznałam również klapsa za znęcanie się. Niemniej później długo rozmyślałam o swoim podejściem do wychowania. Rozmyślałam o wszystkim, co było i co jest, jak się zachowuję w stosunku do malucha, czy jestem z siebie zadowolona czy raczej nie... I po zrobieniu gorzkiego rachunku sumienia uznałam, że jednak za pewne rzeczy muszę się porządnie wstydzić. A za same klapsy? Przypomniałam sobie momenty, w których je wlepiałam; kierowała mną głównie złość na nieposłuszną córkę. Pomimo iż nie zrobiłam jej (jak sądzę) specjalnej krzywdy, sam akt uderzenia jej wydaje mi się teraz czymś... niegodnym. Nawet jeśli nie zgadzam się, że klaps to przemoc, to może jednak... nie powinnam go dawać?
Od tamtego czasu wyrzuty sumienia zdążyły wyparować i zdarzyło mi się po raz kolejny przywalić dziecku w tyłek. :( Znowu w chwili wybuchu złości. Ech, po co człowiek robi takie cholerne rozliczenia z samym sobą, po co wyrzuca sobie niewłaściwe zachowanie, skoro potem, pod wpływem emocji, znów postąpi niegodnie? W zasadzie nawet nie wiem, dlaczego wcześniej klapsy były dla mnie OK, a teraz już nie są OK. Jest to zapewne – jak zwykle – kwestia uczuć. Kiedyś czułam się z tym w porządku, a teraz już nie. Ba! Uważałam kiedyś, że wolno dziecku spuścić solidne lanie (czego sama, na szczęście, nigdy nie zrobiłam), w końcu tylu ludzi dostawało pasem po tyłku i podobno dobrze na tym wyszli. A teraz... nie, teraz to dla mnie barbarzyństwo.
Postanawiam nie dawać dziecku nawet klapsów. Nie wiem, czy to prawda, że szkodzą one psychice malucha, może to przesada, a może naukowcy mają jednak rację, ale na dzień dzisiejszy nie o to chodzi. Nie należy bić dzieci, tak jak nie należy bić zwierząt. Pojęcia nie mam, jak długo wytrzymam, dzieciaka mamy dość rozwydrzonego, ale może to kwestia wyrobienia w sobie nawyku stanowczości i konsekwencji.
Post scriptum: To, że klapsy są zakazane przez prawo, obchodzi mnie najmniej. Ten argument przemawia wyłącznie do ludzi traktujących przepisy jak wyrocznię w kwestiach moralnych.
Miłośniczka przyrody, wierząca w Boga (po swojemu) antyklerykałka, obyczajowa liberałka. Lubię słuchać audiobooków, pisać na Salonie, rozmawiać z ludźmi w Necie. W życiu realnym jestem odludkiem, nie angażuję się społecznie, właściwie to po prostu spokojnie wegetuję, starając się jakoś uprzyjemnić sobie tę swoją marną egzystencję. Mało wiem i umiem, dlatego każdego, kto pisze sensownie i merytorycznie bardzo cenię. Z kolei wirtualne mądrale, które wiedzą jeszcze mniej ode mnie, ale za to uwielbiają kłótnie i nie stronią od ad personam, traktuję tak, jak na to zasługują.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo