W dziedzinie polityki wiele się zmienia z upływem lat. Nic dziwnego: świat się przeobraża. Ale jedna zmiana jest szczególna: porzucenie czy zupełne niezrozumienie haseł ochrony środowiska naturalnego przez kręgi prawicowe. Ekologia, wbrew dzisiejszym wyobrażeniom, była kiedyś bliższa konserwatystom niż lewicy.
[...]
Dziś ekologia jest jednak niewątpliwie bliższa lewicy niż prawicy. Co jakiś czas w środowiskach konserwatywnych przypomina się o dawnym rodowodzie nurtu i narzeka, że „lewacy” tę ideę „ukradli” prawicy. Trudno to traktować poważnie. Lewica dostrzegła skutki uboczne postępu, kruchość świata natury, bezpardonową eksploatację surowców. Zrozumiała, że prawdziwy postęp obejmuje nie tylko rozwój materialny, ale także niewymierną jakość życia i zachowanie dobrej kondycji środowiska. W tym samym czasie prawica zachłysnęła się neoliberalizmem i obietnicami niekończącego się wzrostu, zaczęła wyrażać interesy globalnego biznesu, a konserwatywne wartości ograniczyła do wojny kulturowej na gruncie obyczajowo-seksualnym.
Na tym właśnie polega problem z prawicą, a konkretnie z konserwatystami: dla nich warte zachowania jest nie to, co ponadczasowe, wartościowe, piękne, tylko to, co kojarzy im się przyjemnie z lat ich dzieciństwa. Chcą zabetonować świat, jaki poznali w młodości, on bowiem jawi im się jako jedynie słuszny. Dopóki pamiętali zachwycającą i w miarę czystą przyrodę, dopóty walczyli właśnie o nią. Ci jednak, którzy urodzili się w epoce przemysłu i wyrywania przyrodzie kolejnych zasobów, żeby samemu się nachapać, będą do upadłego bronić tego właśnie świata, lub przynajmniej dyskredytować akcje ekologów i ekologistów, które nawołują do zatrzymania się w szalonym konsumpcjonizmie. Czy będzie chodziło o zmniejszenie liczby odpadów, czy o oszczędzanie wody, czy o zakaz hodowli zwierząt futerkowych (ochrona przyrody łączy się z miłością do fauny i sprzeciwem wobec bezsensownego zabijania), polski konserwatysta albo kpi, albo atakuje, albo wzrusza ramionami i oddaje kwestię ekologii walkowerem.
Co bowiem potrafią konserwatyści z Salonu? Czy promują jakieś akcje ekologiczne? Zdrowy i zrównoważony styl życia? Czy może tylko szydzą z tych, którzy w ich mniemaniu uprawiają jedynie „ekoterroryzm”? O politykach nawet nie wspomnę. Czy można liczyć na to, że prawica zaproponuje, by objąć ochroną całą Puszczę Białowieską? Albo karać surowiej za zanieczyszczanie środowiska czy za znęcanie się nad zwierzętami? (Przypominam: szacunek dla życia jest nieodłącznym elementem ochrony środowiska, więc dbałość o dobrostan zwierząt domowych czy użytkowych jest tu uzasadniona.) A może dzięki prawicy wprowadzi się na rynek technologie oparte na energii odnawialnej? Nic z tego, panie i panowie. Nie twierdzę, że lewica w sejmie spisuje się w tej kwestii dobrze, po prostu jeśli już ktoś w ogóle zabiera głos w tej sprawie, to raczej oni.
Polski konserwatysto! Nie wystarczy, że sam korzystasz z jednej plastikowej butelki przez wiele lat, zbierasz deszczówkę, robisz własny kompost, przygarnąłeś dziesięć psów i tyle samo kotów. Oczywiście chwała Ci za to, niemniej stan przyrody, także w Polsce, wymaga już akcji zakrojonych na skalę globalną lub przynajmniej ogólnokrajową. Radź rodakom, jak działać, żeby masowym wysiłkiem ocalić resztki zasobów, lobbuj przeciwko zamienianiu wszystkich lasów na monokultury sosnowe, podpisuj petycje w sprawie mordowania delfinów czy wielorybów. I domagaj się swojej reprezentacji w sejmie.
Miłośniczka przyrody, wierząca w Boga (po swojemu) antyklerykałka, obyczajowa liberałka. Lubię słuchać audiobooków, pisać na Salonie, rozmawiać z ludźmi w Necie. W życiu realnym jestem odludkiem, nie angażuję się społecznie, właściwie to po prostu spokojnie wegetuję, starając się jakoś uprzyjemnić sobie tę swoją marną egzystencję. Mało wiem i umiem, dlatego każdego, kto pisze sensownie i merytorycznie bardzo cenię. Z kolei wirtualne mądrale, które wiedzą jeszcze mniej ode mnie, ale za to uwielbiają kłótnie i nie stronią od ad personam, traktuję tak, jak na to zasługują.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości