Poprzednia część TU
Dzień 4
Po śniadaniu transfer na lotnisko i przelot do Ushuaia, miasta leżącego na Ziemi Ognistej. Transfer realizowany jest przez chilijskie linie lotnicze LATAM. Jest to o tyle ważne, że linie lotnicze argentyńskie Aerolineas Argentinas, z usług których mieliśmy korzystać, latając za granicę przyjmują w większości przypadków wagę bagażu pokładowego 23 kg, natomiast na lotach wewnętrznych limit ten wynosi 15 kg. Ponieważ Organizator zapomniał nas poinformować, o zmianie i wyborze korzystniejszego w tym względzie przewoźnika chilijskiego głowiliśmy się z Kobietą Mojego Życia jak zbić wagę walizek, by nie płacić za nadbagaż. Udało się to kosztem dosyć złożonej ekwilibrystyki. Jak się okazało – zupełnie niepotrzebnie. Kilka kolejnych lotów będziemy realizować z tym przewoźnikiem. Wszystkie maszyny komfortowe.
W drodze na lotnisko obserwujemy miasto budzące się do nowego dnia. Większość przechodniów w różnym wieku i różnych profesji niesie w ręce naczynie z Yerba Mate obejmując równocześnie ramieniem termos z wodą (którą dolewa się uzupełniając zawartość naczynia z Yerba). W sklepach można kupić różne naczynia na ten popularny napój. Najpopularniejsze to: matero z drewna i metalu oraz tykwy ceramiczne lub z surowców roślinnych. Również zestawy termos i naczynie z odpowiednim nosidłem. Niektóre są ozdobne, inne mają różne ornamenty od poważnych, wykończonych srebrem do wściekle różowych, wyraźnie przeznaczonych dla dziewczynek.
Ziemia Ognista to archipelag wysp o powierzchni 70 000 km2. 70% terytorium Ziemi Ognistej należy do Chile. Pierwszym Europejczykiem, który postawił stopę na Ziemi Ognistej był portugalski żeglarz Ferdynand Magellan (1520 r.). Magellan przepłynął 550 km odcinek oddzielający od strony północnej terytorium Ziemi Ognistej od lądu stałego.
Na Ziemi Ognistej spędzimy niecałą dobę. Parque Nacional de Tierra del Fuego (Park Narodowy Ziemi Ognistej), założony w 1960 r. zajmuje powierzchnię 63 tys. hektarów i jest położony wzdłuż granicy z Chile. Park utworzono celem ochrony wilgotnych lasów lenga oraz wiecznie zielonych formacji typu coihue. Krajobraz Parku jest górzysty, lodowcowy z głębokimi dolinami i tajemniczymi jeziorami.
W drodze z lotniska do hotelu zahaczamy jeszcze o punkt widokowy, z którego rozlega się panorama kanału Beagle. Teoretycznie. Pogoda jest deszczowa i mglista. Coś tam widać, ale szału nie ma. Trzeba pamiętać, że przylecieliśmy do miejsca, które opisywane jest tak: okres styczeń – marzec: zła pogoda, okres kwiecień – grudzień: bardzo zła pogoda.
Link tutaj, można sprawdzić.
Hotel nosi nazwę Canal Beagle. Mocno oryginalnie, jak na hotel leżący nad kanałem Beagle.
Ushuaia jest uznawana za wyjątkowe miejsce. Jest najbardziej wysuniętym na południe miastem nie tylko w Argentynie oraz Ameryce Południowej, ale także na świecie 54°48′S 68°18′W Klimat w Ushuaia jest chłodny. Średnia roczna temperatura wynosi 5,7°C. Najchłodniejszy jest lipiec ze średnimi temperaturami 1,5 °C a najcieplejszy styczeń z temperaturami rzędu 9,4°C. Miasto założono w 1884 r. z myślą o ulokowaniu tu więzienia. Budowali je wyłącznie skazańcy w latach 1902 – 1920. Z tego okresu pochodzi kolej Tren del Fin del Mundo. Transportowała ona pozyskiwane przez więźniów drewno z obecnego Parku Narodowego Ziemi Ognistej. Więzienie zamknięto w 1947 r. Na miejscu towarzyszy nam lokalna przewodniczka, która wygląda jak siostra bliźniaczka tej z Buenos Aires. Nie wiem o co chodzi…
Zabudowa chaotyczna. Domki małe i duże z drewna lub kamienia. Kosze na śmieci na ulicach stoją na około metrowych słupkach, może w obawie przed splądrowaniem przez wszechobecne psy. Z poczty wysyłamy kartki pocztowe naszym najbliższym (doszły w dobrym stanie!).
Park Narodowy Ziemi Ognistej może być scenerią dla legend i baśni. Poplątane zwalone i rosnące drzewa obrośnięte są błękitno-zielonymi pnączami i porostami, które zmieniają je w brodate stwory lub przez roślinne girlandy i festony wprowadzają nas w królewskie siedziby elfów. Z roślin najpowszechniej występują tu „bukany”, niskie krzewy o liściach podobnych do naszych buków. Liczne jagodowe krzewinki z czerwonymi smakowicie wyglądającymi owocami tworzą runo lasu, a powyżej nich wyrastają kolczaste krzewy „el calafate”. Ich granatowe jagody służą do produkcji różnych przetworów: od dżemów po nalewki. Co pewien czas na drodze naszej wędrówki pojawia się bajkowe jezioro i kaczki.
Tren del Fin del Mundo
Wiatr wieje tak, że głowy urywa…
Na Ziemi Ognistej kończy się droga nr 3, zaczynająca się na Alasce. Jej długość to ponad 17-tys. kilometrów. Przy tablicy mówiącej o tym obowiązkowe zdjęcie.
Bahia Lapataia
Parque Nacional Tierra del Fuego
Lago Roca
Popularny tutaj zwyczaj. Szczególnie lubię chorwacki element z wyspą Krk…
Jeden z tych katamaranów w pierwszym rzędzie jutro przyjmie nas na pokład…
Wrak HMS Justice
HMS Justice, holownik ratunkowy, został zbudowany w USA, zwodowany 18 października 1943 r. Podobno służył w czasie inwazji w Normandii w czerwcu 1944 r. Sprzedany następnie armatorowi z Buenos Aires w 1947 r. był wykorzystywany do operacji ratunkowych na kanale Beagle. Uszkodzony i porzucony w 1957 r.
Pani na balkonie (pierwsza z lewej w dolnym rzędzie) śpiewa popularnie arie operowe. Pozostałe postaci to figurki. Nawiązują do więzienia, które nieczynne stoi nieopodal. Temat na osobna notkę...
Taka pogoda w tym miejscu to prawdziwa rzadkość
Dzień 5
Rano 5 godzinny rejs katamaranem po kanale Beagle. Pierwotnie program miał być odwrotny, ale gdy okazało się, że w dniu poprzednim popołudniowe rejsy są dwugodzinne i nie dopływa się do pingwinów ze względu na złą pogodę Organizator przebukował bilety na rejs dnia następnego, opcjonalnie 5 godzinny, gdy dopisze pogoda. Pogoda dopisała. Tzn. nasłonecznienie jak w Mordorze, kilkanaście deszczy kilkuminutowych, ale… nie wiało za bardzo. Podczas rejsu zobaczyliśmy kormorany, lwy morskie i pingwiny. Widzieliśmy też ogon humbaka, ale dokumentacja fotograficzna tego faktu jest słaba.
Zbliżamy się do wyspy i nagle okazuje się ona pokryte dziesiątkami zwierząt. Lwy morskie z daleka nie różnią się od skał, na których się wylegują. Z kolei upierzenie kormoranów i pingwinów powoduje, że na wodzie podobne są do fal z białymi grzywami piany.
Kanał Beagle jest cieśniną między wyspami archipelagu Ziemi Ognistej. Oddziela wyspę Ziemia Ognista od wysp: Picton, Lennox i Nueva, Navarino, Hoste, Londonderry i innych, pomniejszych wysepek i skał.
Cieśnina ma ok. 370 km długości, średnia szerokość - 3 km, minimalna - 200 m, maksymalna głębokość 259 m.
Nazwa kanału pochodzi od dziesięciodziałowego slupa wojennego klasy Cherokee, wybudowanego dla Royal Navy, który przekształcono w jednostkę badawczą. Pod dowództwem kapitana Roberta FitzRoya, z Karolem Darwinem na pokładzie odbył on podróż w latach 1931 – 1936, skutkiem której było opracowanie teorii ewolucji.
Widok Ushuaia z kormoranem na pierwszym planie
Kormoran ląduje….
Wyspa kormoranów
Wyspa lwów morskich
Faro Les Eclaireurs
Szybko do pingwinów
Pingwin magellański jest ptakiem z rodziny pingwinów, którego spotkać można w południowej części Ameryki Południowej i na Falklandach. Głowę ma na ogół czarną ozdobioną białą pętlą biegnącą od nasady dzioba ponad okiem przez bok szyi do gardła. Wierzch ciała jest czarno szary, a dziób czarny. Czarna przepaska na piersi i czarny pas po bokach w kierunku nóg. Jak frak… Przód biały.
Widzieliśmy również pingwiny królewskie, zdecydowanie wyższe od magellańskich z szeregiem pomarańczowych elementów w upierzeniu (gardło, policzki), jednak nie zdecydowały się one dobrze wyglądać na fotografii.
Isla Martillo
Pingwin Magellana
Humbak, czyli długopłetowiec oceaniczny stanowi dużą atrakcję dla pływających po kanale Beagle. Jest ssakiem z rodziny płetwalowatych. dorosłe osobniki osiągają zazwyczaj 14–17 metrów długości i 30–45 ton masy. Jest niezwykle aktywny, w ciągu roku może przepłynąć do 25 000 km. Nie codziennie jednak pozwala się zobaczyć. Mieliśmy okazję obserwować wyrzut powietrza przez otwór oddechowy oraz płetwę ogonową nad powierzchnią wody. Duża, z wierzchu czarna, od spodu biała płetwa ogonowa o kształcie przypominającym serce, której szerokość stanowi niekiedy 1/3 długości ciała zwierzęcia, ma unikalne wzory, dzięki którym można rozpoznać poszczególne osobniki
Humbak częściowo
Transfer na lotnisko. Popołudniowy lot do El Calafate w Patagonii argentyńskiej, odległej o 600 km na północ od Ushuaia.
Miasteczko El Calafate powstało w 1927 r. w miejscu, gdzie gromadzili się farmerzy przed wyruszeniem w podróż z belami wełny do Río Gallegos. Obecnie ok. 6000 mieszkańców zajmuje się obsługą ruchu turystycznego w parkach narodowych, argentyńskim Los Glaciares i chilijskim Torres del Paine oraz trekkingu po Andach. Miasto położone jest nad największym argentyńskim jeziorem Lago Argentino, zasilanym w wodę przez lodowce Upsala i Perito Moreno.
Okoliczne domki są stare i nowe, niektóre urocze, wiele drewnianych. Tu okna są duże od kiedy doprowadzono gaz i można ogrzać wnętrza zimą. Duże okna i żadnych krat: jest bezpiecznie. Główna ulica zabudową przypomina nam miasteczko z westernów. Ogromne kępy lawendy wyrastają na wysokość człowieka. Wiatr przygina drzewa do ziemi…
Lago Argentino
Tym przyjazdem wkraczamy na kilka dni na obszar Patagonii. Patagonia to kraina geograficzna będąca od wieków symbolem końca świata, będąca obszarem o powierzchni ponad 1 000 000 km2 rozpościera się na terenie Chile i Argentyny. Odkrywcą tej krainy był Ferdynand Magellan. Obecnie jest zamieszkiwana przez około 2 mln osób. Krótki wyjazd więc wnioski są mocno subiektywne. Dla nas najważniejszym elementem tego obszaru jest wiatr. Wiatr jednostajny, nie jakieś tam podmuchy, wiejący z dużą, stałą prędkością z określonego kierunku praktycznie bez przerwy. W trakcie odbytych rejsów też oczywiście odczuwaliśmy wiatr, ale nie tak dojmujący i częściowo wynikający z prędkości rozwijanych przez jednostki pływające, z których korzystaliśmy.
Hotel Rochester Calafate, położony przy Avenida Del Liberator, oddalony od centrum o kilka kilometrów, zapewniał regularne busiki dowożące (w cenie hotelu) chętnych do miasta i z powrotem.
Jedzenie w hotelu wykwintne i elegancko serwowane. Wybór ciast i słodyczy na śniadanie zajmował ogromny stół. Wszystkie wyglądały tak kalorycznie, że jedliśmy je tylko oczami…
El Calafate
Zwyczajny widok w tych okolicach…
Ciąg dalszy TU
Inne tematy w dziale Rozmaitości