Z całym szacunkiem do Lecha Wałęsy to co powiedział o zmarłym Morawieckim jest hańbą i skandalem. Wszystkiego się można było spodziewać po byłym prezydencie, ale takiego zachowania i stwierdzenia, nie można przemilczeć. Sam już fakt, że bez powodu wtrącił do kampanii Koalicji wątek zmarłego już jest w sobie skandalem. I to zaraz po pogrzebie, w okresie największej żałoby, smutku. Tego nie robi się nawet w stosunku do największego wroga nie tylko politycznego.
Wałęsa przekroczył granicę sacrum. Zbezcześcił okres żałoby i pamięć zmarłego, który nie może się obronić przez nazwanie go zdrajcą. To nie tylko hańba ale też perfidne zagranie, które miało tylko jeden cel, upokorzyć pośmiertnie człowieka, który być może maił jakieś wady i zaniechania z okresu stanu wojennego, ale nazywanie go zdrajcą jest zbyt chamskie i perfidne. Jeśli zdradą jest dla Wałęsy to, że założył jakąś inną odmianę Solidarności w stanie wojennym, to gdzie tkwi tutaj jakaś zdrada? Liczyła się przecież postawa, walka i heroizm a nie to, że ktoś miał innej, solidarnościowe spojrzenie na życie w obozie Jaruzelskiego. Wałęsa nie może zawłaszczyć wszystkiego co było związane z walką z komunizmem. Nie jest bogiem i wyrocznią a tym bardziej człowiekiem, który tak do końca nie wyjaśnił pewnych ciemnych plam ze swojego życiorysu.
Lech Wałęsa nie może zrozumieć pewnych ludzkich zachowań. Od początku jak pamiętam, czyli od roku 1980, był dziwnym człowiekiem. Jego buta i czasami chamskie zachowania na początku święta solidarności, nikt nie brał zbyt poważnie. Wszyscy zachłyśnięci powiewem wolności nie widzieli lub zbytnio nie przeszkadzało takie zachowanie. Jednak początkiem jego końca była prezydentura. Niszcząca i poniżająca pokazała jak malutkim jest człowieczkiem. W tym niszczycielskim pędzie, pomagali i owszem, bracia Kaczyńscy, którzy jak widać teraz w przypadku Jarosława poszedł dalej i w realności swojego zachowania przerósł mistrza swojego Wałęsę. Tak więc samozniszczenie Wałęsa rozpoczął z początkiem swojej prezydentury. Nawiasem mówiąc był to najgorszy prezydent w całej historii Polski.
Można wytykać wszystkie błędy Wałęsy, tylko po co teraz to robić. Teraz powinien nastąpić ostracyzm publiczny tego człowieka. Może nie zrozumie tego wykluczenia, bo to nie leży w jego naturze, raczej dalej będzie brnął w opluwaniu swoich wrogów tych prawdziwych jak i urojonych. Ostracyzmem Polska powinna wysłać go na całkowita emeryturę. Nikt poważny niech poważnie Lecha Wałęsy już nie potraktuję. Trzeba zakończyć jego dziwne i chore wystąpienia, które szkodzą już wszystkim. Dla niego nie ma świętości i poważnych dyskusji. O to nastąpił upadek całkowity moralny i ludzki.
Na każdego przyjdzie kiedyś koniec żywota. Taki jest kolej rzeczy na tym świecie. Teraz niech sobie Wałęsa zada pytanie, jak się będzie czuła jego rodzina, gdy odejdzie z tego świata, gdy w dniu pogrzebu i w okresie największej żałoby, znajdzie się podobny do niego człowiek lub grupa osób i wypomni mu Bolka lub jakąś wymyśloną zdradę. Czy na tym polegać będzie uczczenie pamięci człowieka? Sam pokazał, że można dla korzyści tylko sobie wiadomej opluć każdego. Wstyd i hańba Panie Wałęso.
Inne tematy w dziale Polityka