Cokolwiek dzisiaj napisać, może być odebrane jako żart pierwszo-kwietniowy. Prima aprilis. No właśnie, czy to aby jedyny taki "śmieszny" dzień w roku. Myślę, że nie. Szczególnie dotyczy to Polski.
Pierwszym i jednym z wielu takich prima aprilowych dni, był ten gdy Kaczyński nie zapłacił za fakturę. Śmiech oczywiście był, wręcz rechot tych co zapewniali wszystkich o uczciwości prezesa. On i faktura ? To jakiś żart. Żadnych dokumentów nie było i nie ma. A podsłuchy to wewnętrzna sprawa rodzinna. Kłótnia w rodzinie to sprawa intymna. Koniec tematu.
Następnym żartem, który rozbawił Polaków uczciwość byłego prezesa KNF. Prezes prezesowi zapewniał alibi uczciwości, bo jak inaczej może być, wszak dwaj prezesi mieli wspólne interesy. Zresztą prezes Glapiński co chwile wypuszczał jakieś żarty i kawały z górnej półki, takie prima.
Można się zabawiać w dzisiejszym dniu w pokazywaniu wszystkich kawałów jakie w ciągu czterech lat zrobiła, powiedziała lub uczyniła dobra zmiana. Sam początek zaistnienia owej władzy, był najlepszym żartem jaki Polacy zrobili, dopuszczając do sterów władzy Kaczyńskiego. Żart prima aprilis byłby może śmieszny i śmieszył dalej, gdyby nie skutki uboczne. Teraz to już jest śmiech przez łzy. Ci co myśleli, że wybierając PIS, że to tylko chwilowy , śmieszny incydent, który jak się teraz okazało, został pustym śmiechem.
Uważajmy więc, żebyśmy znowu w formie jakiegoś żartu, kawału nie zrobili czegoś, z czego śmiech przyjdzie łzami.
Inne tematy w dziale Rozmaitości