O to nastał czas, gdy państwo polskie płaci za nic robienie. Takie państwowe rozpieszczania. Począwszy od narodzin, aż do starości państwo zadba, żebyś nie myślał o swojej przyszłości. Opiekuńcze państwo, które daje coś nie oczekując niczego. No prawie niczego. Drobny, mały krzyżyk na karcie wyborczej, postawiony w odpowiednim miejscu. Tylko i aż, prawie nic. Państwo rozpieszcza a zarazem pieszczochów stacza w otchłań biedy. Przyszłej, nieodległej nędzy.
Do tej pory do końca nie mogę zrozumieć sensu wypłat 500+. Rozumiem, że koszt wychowania dzieci kosztuje, ale taki bonus na każde dziecko to jakby nieporozumienie. Dawanie pieniędzy za posiadanie dzieci, jest samo w sobie mało sprawiedliwe z punktu widzenia całego społeczeństwa. Sens może byłby bardziej sprawiedliwy gdyby pomoc państwa opierała się na wyrażaniu tego w inny sposób. Łatwy pieniądz powoduje beztroskę i brak odpowiedzialności za przyszłość. Niby pomoc dzieciom i ich rodzicom, a tak naprawdę wszystko skłania się do biedy w przyszłości. Istnieją inne formuły pomocy, niż dawanie czystej gotówki. Można w różny sposób opodatkowania lub jego zwrotu, pomóc.
Dając pieniądze, PiS powinien uzyskać dodatkowy podpis pod uwagą, że pobierając 500+ robi się to z pewną świadomością o braku emerytury lub jej znikomej kwocie. Ileż to przypadków istnieje, gdy rodzina posiadająca powyżej czwórki dzieci, jeden z rodziców lub nawet obydwoje przestają pracować. Każde pięćset złotych pomnożone przez ilość dzieci staje się lepszą alternatywą niż zarabianie najniższej krajowej. Nawet zarobi powyżej dwóch tysięcy złotych składnia rodziców do zaprzestania pracy. Trzeba też mieć świadomość, że owych 500+ dochodzą różne świadczenia z gimny, z opieki. Siedząc w domu czasami z trójką lub z czwórką dzieci, można wyciągnąć ładną, łatwą kasę. A emeryturą? Jakoś to będzie, państwo pomoże i nie pozwoli zginąć. Będą następne wybory, następne propozycje i może pieniądz na emeryturę też obiecają każdemu, nawet takiemu który przesiedział i przejadał 500+. Czasami przepijał.
Państwo pisowskie zadba też o matki, które nie pracowały i pracować nie będą. Da im emerytury. Już teraz będą miały zapewnione świadczenia emerytalne, chociaż nawet nie przepracowały jednego dnia. Istotny warunek, to magiczna liczba- cztery. Właśnie czwórka i powyżej dzieci, będzie gwarancją otrzymania emerytury. Perspektywa otrzymania czegoś bez wysiłku zawodowego, będzie sprzyjała wymuszonym rodzicielstwem. Jest dwójka, to będzie czworo. Trzeba zadbać o pewną emeryturę. W wychowaniu czwórki i więcej, państwo i tak pomoże dając wielokrotność 500+. Można? Można, a nawet trzeba. Tylko głupiec nie wykorzysta takiej szansy.
Mój wpis nie jest przeciwko wielodzietnym rodzinom. Wychowanie dzieci to też ciężka praca. Ciężka i bardzo odpowiedzialna. Jednocześnie pisząc ten tekst, wyrażam pewną wściekłość na państwo. W pierwszym rzędzie na PiS, który stworzył precedens, który stworzy w przyszłości nędzę na niespotykaną dotąd skalę. Większość Polaków pracuje ciężko na swoją emeryturę. Odkłada składki z których i tak dostanie nędzną emeryturę. Nie licząc ludzi z górnego progu podatkowego. Ileż to jest sytuacji, że zarabiając nędzne pieniądze, w ciężkich warunkach, kobieta dostanie upokarzająca emeryturę, wciąż się martwić i żyć w niepewności o utratę pracy. I gdzie w tym zestawieniu jest kobieta, która, nie dość, że ma cały czas pieniądze od państwa formie 500+, taką pewną pensję czasami aż dwadzieścia lat. Która nie musi się martwić o pracę, którą wykonuje w zaciszu domowym.
Czy państwo polskie zdaję sobie sprawę, że nędzę którą szykuje dużej grupie rodaków, będzie musiało się zmierzyć i to już za niedługo? Łatwo dawać bez konsekwencji w późniejszym okresie czasu. Sami odbiorcy tego nie zrozumieją. Państwo opiekuńcze powinno być racjonalne. Mądrzejsze od tych, którzy myślą tylko dniem dzisiejszym. Państwo ich w tej głupocie cały czas utwierdza, dając coś, co z góry jest niesprawiedliwe. Niesprawiedliwe z punktu widzenia społecznego. I taką niesprawiedliwością będzie szantażował w przyszłości beneficjent 500+, że emeryturę dostaję najniższą, albo jeszcze gorszą. Będą pretensję i animozje wśród tych którzy pracowali całe życie a tymi co pobierali zasiłki w różnych postaciach.
Dlaczego PiS przegrał w dużych miastach wybory samorządowe? Bo tam w wielkich i większych miastach jest inna świadomość społeczna. Nie istnieje świadomość utraty socjalnych zapomóg. Nie myślą kategoriami, że następna władza im to zabierze. Są bardziej odpowiedzialni i z odpowiedzialnością patrzą w przyszłość nie licząc zbytnio na państwo. PiS wygrał w małych miasteczkach i na wsi. Tam gdzie pieniądz jest potrzebny w każdej postaci. Gdzie istnieje bieda pokoleniowa, bieda i patologia. Gdzie praca jest zbyt daleko a i kwalifikacje za niskie lub nie ma ich wcale. Wiem, że to upraszczanie tematu. Bo racjonalne sytuację rodzinne są i wioskach i miasteczkach a duże miasta klęski biedy i zachowania patologiczne. Nie ma reguł i zasad.
PiS przegrywając wybory, zostawi następcą dylemat. Dawać i rozszerzać 500+, zostawić emerytury socjalne i powiększyć ich zakres, czy zacząć racjonalnie podchodzić do przyszłości. Zjazd ku nędzy nabiera prędkości. Czasu na jej wyhamowanie nie ma i raczej nie będzie.
Inne tematy w dziale Polityka