Od zarania dziejów człowiek pyta: dlaczego cierpimy? Dlaczego umierają niewinni? Gdzie jest Bóg, gdy giną dzieci? Te pytania nie są nowe, ale wciąż nie tracą na aktualności. Wręcz przeciwnie – wracają z przerażającą siłą po każdej katastrofie, wojnie, tragedii rodzinnej. Wtedy pojawia się gorzkie pytanie: czy Bóg zabija własne dzieci?
Oblicze Boga w cieniu cierpienia
W Biblii Bóg przedstawiany jest jako wszechmogący Ojciec – kochający, ale też surowy, sprawiedliwy i niepojęty w swoich zamiarach. W Starym Testamencie często widzimy Boga, który karze, niszczy całe miasta, a nawet nakazuje ofiary z ludzi. Historia Abrahama i Izaaka jest tu symbolem największego paradoksu: Bóg prosi ojca, by złożył w ofierze własne dziecko, by sprawdzić jego wiarę. Choć koniec tej historii jest „szczęśliwy” – Izaak zostaje ocalony – to pytanie pozostaje: dlaczego w ogóle do tego doszło?
Jeśli Bóg jest wszechmogący i wszechwiedzący, każda śmierć dziecka dzieje się z jego wiedzą i – przynajmniej pośrednią – zgodą. Trudno nie odczuwać buntu, kiedy słyszy się o tragediach, w których giną dzieci. Rodzice modlą się, błagają o cud – a mimo to ich dzieci odchodzą. Czy Bóg ich nie słyszy? A może nie chce interweniować?
Teologowie często mówią o tajemnicy cierpienia, o tym, że nie wszystko jest nam dane zrozumieć. Ale dla wielu to nie wystarczy. Bo jak zrozumieć Boga, który pozwala, by jego własne dzieci umierały w bólu?
Czy Bóg jest obojętny?
Niektórzy mówią wprost – jeśli Bóg kocha, to nie powinien pozwalać na cierpienie swoich dzieci. A skoro pozwala, to może wcale nie jest tym, za kogo go uważamy?
Miłość, która boli
Z drugiej strony, wiele tradycji duchowych mówi o cierpieniu jako drodze oczyszczenia, dojrzewania, zbliżania się do Boga. Jezus – również „dziecko Boga” – zginął w mękach. Czy to znaczy, że Bóg naprawdę „zabija” własne dzieci, ale po to, by zbawić inne? Czy cierpienie jest ceną za większe dobro?
Komentarze
Pokaż komentarze (5)