Urojenia Kaczyńskiego ciąg dalszy. I wcale nie chodzi o jakieś zagrożenie ze strony Rosji czy Białorusi. On się zbroi dla wewnętrznych celów. Jego strach przed ewentualna katastrofą wyborczą doprowadził do sytuacji, że chcę stworzyć potężną armię ludzi, którzy gdy zajdzie potrzeba wyjdą na ulice i zrobią porządek. Porażka ale przede wszystkim niezadowolenie Polaków może skutkować większym udziałem w demonstrowaniu swojego niezadowolenia na ulicach. On tworzy armię dla własnego spokoju i bezpieczeństwa.
Ogłaszając szumnie mobilizacje Kaczyński pokazał środkowy palec NATO a w szczególności amerykanom, którzy stacjonują na terenie Polski. To pokazanie, że głęboko gdzieś mają sojuszników. To także pokazanie Unii, że słowa o wojnie światowej nie były puste. Kaczyński za jednym zamachem chcę swojego bezpieczeństwa ale także pokazuję Unii, że nie cofnie się przed niczym. Taki pokaz siły ma uświadomić Europie, jaki Kaczyński jest ważny i istotny. Będzie miał, liczebnie największe wojsko w Europie. Chce liczebnością w jakiś sposób przestraszyć nie oglądając się na koszty, finanse i wizerunkowe. Ubzdurał sobie, że gdy będzie miał 300 tysięcy wojska to zrobi na kimś wrażenie. Niestety, to tylko w jego chorej głowie zaistniała taka myśl o potędze militarnej.
Dzisiaj Kaczyński oprócz napinania muskułów i okazywania pogardy Europie, nic nie zyska. To prężenie i pokaz siły jest na użytek jednak wewnętrzny. Zauważył, że wprowadzając stan wyjątkowy ma święty spokój w miejscu, które wizerunkowo może mu zaszkodzić. Pomyślał i wymyślił, że jakikolwiek stan, czy wyjątkowy czy wojenny pozwoli mu na dalsze działania antydemokratyczne. Wszystko ma być pod totalną kontrolą. Tak więc mówiąc, że należy się szykować na wojnę, miał na myśli wojnę domową.
Inne tematy w dziale Polityka