Gdy następuje jakieś przesilenie totalnie w kaście Kaczyńskiego, on sam ucieka się do swojej choroby. Światu ogłasza się, że wódz musi trafić do szpitala na operację. Już po raz drugi lub trzeci taki wybieg jest zastosowany. Epatowanie swoją chorobą i to w polityce jest żenujące i pokazuję, że zdrowie przywódcy jest priorytetem narodowym. Żenada w stylu najgorszym jaki można się spodziewać. Zdrowie Kaczyńskiego jest i musi być najważniejsze to naplucie w twarz tym wszystkim co przez jego zaniechanie straciło życie w czasie pandemii. Jego choroba jest ważniejsza od innych Polaków. Jego cierpienie jest ważniejsze od innych.
Kaczyński chcę dzisiaj przykryć swoje ostatnie niepowodzenia chorobą swoją. Chcę współczucia i litości, chce odwrócić przez to uwagę od tej podłości, chamstwa, nepotyzmu jaki się ostatnio z coraz większym strumieniem wylewa. Każdy ma się teraz skupić czy wódz wyzdrowieje. Pańska choroba ma być na pierwszym miejscu bo to sprawa najważniejsza i najbardziej istotna w dzisiejszym czasie. Nie ważne będą patologie, że budżet ma deficyt bilionowy, że pandemia zagląda coraz bardziej, służba zdrowia leży już na dnie, że zawłaszcza i uwłaszcza się na coraz większą skalę na państwowym majątku. Nie ważne, że likwidowana jest wolność i swobody obywatelskie, że wprowadzona zostanie za chwilę cenzura. Cierpienie pana i władcy jak widać jest sprawą wagi państwowej.
Kaczyński w swoje podłości już nie raz pokazał jaki on jest wyjątkowy. Do historii przejdzie sytuacja, gdy w samotności buszował po cmentarzu. Polacy nie mogli przebywać przy swoich bliskich, Kaczyński jako pan wielki zamknął sobie cmentarze, żeby być w swoim cierpieniu sam, bez hołoty na plecach. Jego prymitywne zachowanie to odczłowieczanie bólu u innych. Teraz jest tak samo. Wszyscy już zostali uświadomieni, że pan bardzo cierpi i musi być operowany. A co bardziej chamskie, poszła narracja, że dla dobra Polski, cierpi bo musiał przełożyć operację dawno zaplanowaną. Pan cierpi ale Polska jest najważniejsza. Pan w cierpieniu, pan najważniejszy.
Można podejść do tego też w inny sposób. Kaczyński pokazując swoje cierpienie a raczej niemoc, chcę uzyskać profity polityczne z gatunku, Polacy mnie nie rozumieją, ja się staram narażając swoje zdrowie, ba nawet życie a oni głosują na Tuska. Jego wyobrażenie o swoim cierpieniu ma w narodzie wywołać syndrom swoistego pocieszenia. Oj, jaki on jest biedaczek, rujnuje swoje zdrowie tak jest zajęty sprawami Polski. Biedny oj biedny nasz pan i władca. Tylko to już było jak w piosence. Polak przestał wyrażać swoją empatię władzy. Już zaklęcia w postaci litości i współczucia nie działają. Czasy zostały zamknięte. Nadchodzi twarde spojrzenie Polaków na Kaczyńskiego działania. Litości niech błaga ale wśród swoich funkcjonariuszy, tej ciemnoty, która za nim jeszcze stoi.
Kaczyński nie zasługuję na żadne współczucie. Nawet gdyby jeszcze bardziej ta czy inna choroba go dopadła, z mojej strony takiego uczucia nie będzie. Nie szanuje go dzisiaj, nie będę mu współczuł nigdy. Dlaczego? Bo mam w pamięci trzy rzeczy, które zhańbiły go w moich oczach i oczekuję potępienia tutaj i kiedyś. Pierwsza sprawa to niszczenie Adamowicza przez Kurskiego. To co ten typ robił z Adamowiczem przeszło do historii nie tylko polskiej. To przez tą nienawiść został Adamowicz zamordowany. Czy kiedykolwiek Kaczyński zabrał głos, czy zabronił Kurskiemu tej podłości? Nie, siedział sobie w swojej jaskini i się cieszył jak niszczony był prezydent Gdańska. Druga sprawa. Po zamordowaniu Adamowicza Kaczyński milczał. Milczał stając się obojętny na dramat prezydenta i jego rodziny. To jego milczenie było sygnałem, że istniał jakiś plan na Adamowicza zniszczenie. Nie spodziewał się tylko, że znajdzie się szaleniec i słowa z kurwizji przemieni w realistyczny plan morderstwa. Kaczyński tym milczeniem pokazał jakim jest prymitywnym człowiekiem. Sam oczekuje współczucia ale co do innych jest perfidnie milczący.
No i trzecia sytuacja. Chyba najgorsza ze wszystkich. Gdy sejm minutą ciszy upamiętniał pamieć Pawła Adamowicza, Kaczyński siedział w gabinecie marszałka sejmu. To jeszcze nie wszystko. Gdy tylko pamięć został uczczona, wszedł pan i władca z całą świtą do sali posiedzeń. Co niektórzy nawet wstali gdy ich pan wchodził. Była to rzecz aż tragiczna w swoim wymiarze. To naplucie na pamięć człowieka, który i owszem, był przeciwnikiem politycznym, ale nie zasłużył sobie na takie traktowanie, szczególnie po śmierci. Taka perfidia i kompromitacja jeszcze się nie wydarzyła. To zbezczeszczenie pamięci zmarłego. I ten właśnie człowiek oczekiwał, żeby jego brat był po śmierci szczególnie traktowany. On przy użyciu państwa oto zadbał, wręcz narzucił to siłą. Jednak musi pamiętać, że nic nie trwa wiecznie, nie takie pomniki Polacy już burzyli.
Kaczyński to podły i perfidny człowiek. Nie godny żadnego współczucia. Nie zasłużył sobie na taki ludzki odruch. Dla mnie jego cierpienie jest tylko jakimś wyrazem bez żadnego znaczenia. Cierp Kaczyński, cierp, obyś cierpiał długo. Bardzo długo.
Inne tematy w dziale Polityka