Już niedługo, bo od 1 stycznia 2018 wejdzie w Danii w życie prawo które umożliwi rządowi tego kraju niewyrażenie zgody na kładzenie rurociągów, w tym Nord Stream 2, w duńskich wodach terytorialnych. Prawo dotyczy także aplikacji już zgłoszonych a uzasadnieniem odmowy mogą być albo względy bezpieczeństwa, cokolwiek by to znaczyło albo względy polityki zagranicznej. Tak więc Duńczycy postawili sprawę jasno kwalifikując projekt nie tylko jako ‘ekonomiczny’ ale także polityczny jak najbardziej.
Oczywiście nie jest to dla Gazpromu i jego kumpli jakiś straszny cios, bo rury można sobie położyć, za nieco większe pieniądze, na północ od Bornholmu w wodach międzynarodowych. Pomimo oddalenia wniosku o objęcie gazociągu III pakietem energetycznym KE zdaje sobie pewnie sprawę z temperatury tego kartofla, który chciała by najpewniej podrzucić komuś innemu. Może zmienią Dyrektywę Gazową?
Opóźniające działania polskiego UOKiK w 2016 ( i nawet Tusk powiedzial, że budowa nie jest w 'interesie UE') oraz działania administracji USA spowodowały, że kartofel ten jest nadal gorący i jego szybka konsumpcja nie jest zapewne możliwa. Wprawdzie na stronach konsorcjum NS2 można nadal zapoznawać się z błogosławieństwami jakie maja spłynąć na Europę po budowie rur to jednak entuzjazm względem kacapsko-szwabskich kombinowań nie wydaje się już być tak ostentacyjny.
Dla zainteresowanych- informacje w tematach ogólonordstreamowych mozna znaleźć np w tej publikacji: https://www.platts.com/IM.Platts.Content/InsightAnalysis/IndustrySolutionPapers/SR-egd-platts-guide-eu-russian-energy-relations.pdf
Inne tematy w dziale Gospodarka