O całej tej hecy z niedokopaniem toru wodnego pisze się dużo i jak zwykle bez specjalnie głębszych rozważań. Media naświetlając i analizując niby obszernie i jakoby rzetelnie, obwiniają za obecny klincz albo jedną, albo drugą stronę sporu, a samorządowcy i władza pod różnymi postaciami też sobie różne niecnoty przypisują. Z tego jakby nie było szamba można jednak wyłowić jakieś sensowniejsze kawałki i spróbować ułożyć je w logiczną, lub prawie, całość.
1. Aspekt kompetencyjno-prawny.
1.1. O tym kto i za co jest odpowiedzialny w polskich portach mówił do niedawna Rozdział 5, „Inne porty i przystanie morskie” a w nim Artykuł 24, punkt 3, Ustawy z 20 grudnia 1996 o portach i przystaniach morskich. Tam istotnie było wyraźnie napisane, że: „Budowa, modernizacja i utrzymanie infrastruktury zapewniającej dostęp do portów są finansowane ze środków budżetu państwa, w wysokości określonej w ustawie budżetowej.” Sprawa jasna.
1.2. Jednakże kolejne nowelizacje zmieniły ustawę do postaci ujednoliconej jaką opublikowano w 2022, patrz Dz,Ust 2022poz 1624 (na tej wersji opiera się profesor Szuwaj w swojej Opinii Prawnej wykonanej dla Gminy Miasta Elbląg.) Tekst cytowany powyżej uległ zmianie i obecnie brzmi: „Art. 2c.1. Budowa, modernizacja i utrzymanie infrastruktury zapewniającej dostęp do portów i przystani morskich są finansowane ze środków budżetu państwa, w wysokości określonej w ustawie budżetowej, oraz mogą być finansowane lub dofinansowane z innych źródeł, w szczególności z budżetu jednostki samorządu terytorialnego.
W przypadku finansowania lub dofinansowania budowy, modernizacji i utrzymania infrastruktury zapewniającej dostęp do portów i przystani morskich z innych niż budżet państwa źródeł, zasady finansowania, w szczególności wysokość kosztów inwestycji oraz kosztów utrzymania, określa porozumienie zawierane z właściwym dyrektorem urzędu morskiego.
1.3. Tu profesor Szuwaj wywodzi, że samorządy mogą takie porozumienia zawierać o ile ‘dotyczyć one będą wyłącznie takich zadań i działań jednostki samorządu terytorialnego, które mieszczą się w kategoriach zadań publicznych zakresu administracji publicznej, czyli służących zaspokajaniu wyłącznie potrzeb wspólnoty samorządowej Gminy Elbląg”. Czyli finalnie, rząd musi. Profesor jednak nie przywołuje na poparcie tezy o wyłączności jakichkolwiek fragmentów z aktów prawnych oprócz artykułu 143 Konstytucji a w Konstytucji nie ma zapisu o Portach Morskich i dostępu do nich, z zasady działania. O kompetencjach mówi właśnie ustawa o Portach i Przystaniach a nikt nie uznał jej za niekonstytucyjną. To może być wałkowane przez 10 lat przez prawników.
1.4. Reasumując, obecny kształt Ustawy i ogólnie prawodawstwa nie wyklucza finansowania zapewniania dostępu do Portu Elbląg przez jego Samorząd. Kwestia interpretacji. Interesujące są jednak dalsze sprawy a mianowicie, czy Gmina Elbląg złożyła tą Opinie Prawną w oficjalniej formie stronie rządowej? Jeśli nie, to dlaczego nie? Strona rządowa do niedawna twierdziła, że opinia ta nie jest jej znana. Doprawdy? Ale załóżmy, że Rząd chce oficjalnie a potem się ustosunkuje. Taka pogrywka i palenie głupa, gra na czas. Być może Rząd uważa, że łatwo by sobie poradził z taką dosyć w sumie cienką opinią, gdy przyjdzie pora, ale na razie nie chce.
2. Port i uwarunkowania praktyczne.
2.1. Cały czas mamy podawana długość spornego odcinka jako 900m, czyli od jakiegoś punktu do ‘samego Portu Elbląg’, to jest wersja jaką napotykałem najczęściej w mediach. Jednakże granice Portu w Elblągu zostały określone już dosyć dawno temu a mianowicie przez Rozporządzenie Ministra Transportu, Budownictwa i Gospodarki Morskiej z dnia 15 maja 2013. Ktoś ciekawy może sobie znaleźć mapę Portu Elbląg a na niej widać wyraźnie, że port jako taki zaczyna się nieco w dół od mostu w Nowakowie, czyli w stronę ujścia rzeki. Od tego miejsca do umownego centrum miasta jest tak z 6 kilometrów w linii prostej albo coś koło tego. A co mi tam, wrzucam mapkę.
Tak więc prace pod egidą rządową już dawno przekroczyły granicę Portu i odbywają się obecnie na jego terenie jak najbardziej. Skąd więc pomysł, aby domagać się od Miasta udziału w ukończeniu akurat takiego odcinka a nie na przykład 1500m lub 600m?Przecież to jest jedno i to samo akwatorium. Być może powyżej tych 900m znajduje się coś co jest Rządowi potrzebne do własnych celów a niepogłębiona reszta skutecznie zamuli na długi czas plany Gminy? Jakie zresztą mogłyby być te plany i kto by w nie chciał wchodzić, gdy powstanie alternatywny w sumie port w Elblągu?
2.2. Mówią- pat, Rząd nie chce kończyć chociaż może a Gmina ani nie chce ani nie może (przynajmniej nieprędko). Ale jest to pat pozorny, bo Rząd ma o wiele więcej stopni swobody niż Samorząd. Ot po prostu, jak już dał do zrozumienia, może dogadywać się z prywaciarzami (skąd się tylu ich tam wzięło to inne pytanie) na brzegach, sam ma z 25% razem będzie 60% i można Gminę olać. Gmina nic nie zrobi, portu sobie nowego nie zbuduje ani obecnego nie pogłębi z wiadomych już powodów. Cała więc śmietanka zostanie zebrana przez Władzę i jakichś na razie niesprecyzowanych inwestorów prywatnych. I obojętne już wtedy będzie czy było golono czy strzyżono. Miastu coś tam skapnie tak czy owak ale już będzie po zawodach.
2.3. Sądzę, że celem Władzy jest niewątpliwie opanowanie Portu Elbląg albo w zgodzie z Gmina albo bez niej. Te nieszczęsne 900m jest po prostu elementem zwykłego szantażu i Samorządowcy pewnie dobrze o tym wiedzą. Jakie są motywy Władzy trudno wyrokować, ale gama jest szeroka, od niecnych po szczytne. Jednym ze szczytniejszych może być chęć uniemożliwienia Samorządowi wyboru ewentualnych a wrednych inwestorów (brak własnej forsy) w tym zagranicznych. Jeśli się przypomni, kto na samym początku kręcił w zarządzie oraz co sobie planują w Ustce to obawy takie nie są nieuzasadnione. Po drugiej stronie lustra mamy z kolei zwykłą chęć nomenklaturową, a więc możliwość obsadzania stołków wg woli i ewentualnego kręcenia lodów bez oporu. I oczywiście prawo wyboru ‘właściwego inwestora’, np z Kataru.
2.4. Reasumując Gmina nie jest w stanie zmusić Rządu do ustąpienia na jej warunkach a nawoływania słyszane swego czasu jakoby to ‘rządowi powinno bardziej zależeć’ są niepoważne. Rząd jak to Rząd, gada to i śmo, publicystyka, propaganda, jakis bełkot o tym, że Gmina powinna być wdzięczna itede. Gadające głowy mają z czego żyć, sytuacja jest rozwojowa. Na razie nie ma jeszcze oznakowanego toru wodnego przez Zalew.
Ktoś zapyta, a gdzież w tym wszystkim Sprawa Polska. Jest, jest ale nie chce mi się już o tym pisać. Kumaci i tak wiedzą.
Inne tematy w dziale Gospodarka