karol123 karol123
476
BLOG

Atak na zapory w Zagłębiu Ruhry- 80 rocznica operacji ‘Chastise'

karol123 karol123 Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 4

W nocy z 16 na 17 maja 1943 roku 19 załóg z 617 Dywizjonu Bombowego RAF przeprowadziło brawurowy atak na 4 zapory na zbiornikach wodnych na terenie Zagłębia Ruhry. Mohne, Sorpe i Eder uważane były, szczególnie pierwsze dwie, za kluczowe w dostarczaniu wody do tego kompleksu przemysłowego więc ich zniszczenie oraz opróżnienie zbiorników miało być poważnym ciosem dla niemieckiej machiny wojennej. Wyznaczono również cele dodatkowe, a więc zapory Lister, Ennepe, Bever i Henne.

Sam dolot oraz bombardowanie zostały dokładnie opisane w wielu publikacjach a operacja i preludium do niej stała się tematem filmu wojennego ‘The Dam Busters’ z 1955. Warto jednak poświecić chwilę mniej znanym elementom tego rajdu.

Anglicy zdawali sobie sprawę ze skali trudności takiego przedsięwzięcia. Jego skuteczność zależała od szeregu współgrających czynników, wśród których posiadanie odpowiednich środków technicznych, odpowiednio wyszkolonych załóg oraz opracowanie metody przeprowadzenia ataku należały do najważniejszych.

Spowodowanie znaczących uszkodzeń obiektów tak masywnych jak tamy klasycznymi bombami zrzucanymi z dużej wysokości było mało prawdopodobne. Pomysł na bombę/minę nowego typu zdolną do osiągniecia takiego celu był autorstwa inżyniera Barnesa Wallisa, pracującego wówczas dla Vickersa. Wallis nie był nowicjuszem w awiacji, skonstruował m.in. bombowiec Wellington a już w 1939 publikował prace dotyczące metod atakowania strategicznych obiektów Państw Osi. To co zaproponował Wallis przypominało z wyglądu dużą bombę głębinową, a więc, w skrócie, cylinder wypełniony materiałem wybuchowym. Zdjęcie poniżej pokazuje model Vickers 464, znany również jako Upkeep.

image

Idea ataku z użyciem takiej bomby przeciwko zaporom polegała na wykorzystaniu wielokrotnego odbicia się jej od powierzchni wody w zbiorniku po jej zrzuceniu z niewielkiej wysokości, czyli wykonaniu przez nią kilku ‘kaczek’, trafieniu w ścianę zapory, opadnięciu wzdłuż tej ściany na odpowiednią głębokość a następnie eksplodowaniu jej. Patrz ilustracja poniżej.


image

Taka skacząca bomba miała wszelkie szanse aby uniknąć uwięźnięcia w sieciach przeciwtorpedowych umieszczonych przed zaporą. Jednakże aby to osiągnąć nalot musiał być wykonany z nieprawdopodobnie małej wysokości 60 stóp czyli około 18 metrów a równocześnie przy prędkości względem ziemi około 240 mil/h (380km/h). Dla uzyskania powtarzalności odbić oraz utrzymania kierunku zrzutu należało też nadać bombie ruch obrotowy w kierunku przeciwnym do kierunku zrzutu, około 500 rpm (obrotów na minutę). 

Bomba taka ważyła około 4200kg, w tym 3000kg Torpexu,  a więc do jej przenoszenia zaproponowano najlepszy wówczas ciężki bombowiec na świecie Avro Lancaster B.III zmodyfikowany do wersji Type 464 Provisioning. Usunięto m.in. pokrywy komory bombowej, cześć wyposażenia itd.

Sprzęt sprzętem, ale decydujący był i tak czynnik ludzki. Na dowódcę wyprawy wybrano Wing Commandera Guya Gibsona, doświadczonego pilota, który miał już za sobą wiele misji nad Niemcami w tym naloty na Berlin, Kolonię, Stuttgart i Norymbergę. Przystąpił on do selekcji i formowania załóg na lotnisku Scampton w Lincolnshire. Glównymi elementami szkolenia były lot na tak niskiej wysokości oraz utrzymywanie prędkosci i dokonywanie zrzutu w zadanej odległości od celu (około 400m). Trenowano w różnych miejscach mi.in na zaporze w Dervent Valley, potwierdzono w tym czasie skuteczność metody utrzymywania 60 stóp wysokości. Zastosowano w niej dwie lampy Aldisa ustawione tak aby ich wiązki stykały się na tej wysokości tworząc cyfrę 8.

image


Dzień przed atakiem zginął, przejechany przez samochód, pies Gibsona ‘Nigger’ (jakie niepolitpoprawne imię) który wbrew regulaminowi zamieszkiwał z nim w jego kwaterze i przebywał w mesie oficerskiej. Niektórzy uznali to za zły omen dla całej operacji. Jego imię przyjęto jednak wówczas jako kod radiowy oznaczający przerwanie zapory Mohne.

Taktycznie Operacja Chastise zakończyła się częściowym sukcesem, przerwano zapory Mohne (zdjecie poniżej) i Eder, ale Sorpe pozostała nienaruszona. Uszkodzenia Mohne pokazuje zdjęcie poniżej.

image

Zalane zostały znaczne obszary w dolinach poniżej zapór, uwolniono ponad 250 milionów metrów sześciennych wody ze zbiorników, zniszczono lub uszkodzono kilka elektrowni wodnych oraz 120 zakładów przemysłowych a także infrastrukturę hydrotechniczną. Zamulono znaczne odcinki rzek Wesera i Fulda, zginęło wg żródeł oficjalnych 1341 osób w tym niestety pracownicy przymusowi. Tak więc osiągnięte rezultaty dalekie były od spodziewanych i obiecywanych.

Po stronie angielskiej, w Operacji Chastise dywizjon 617 poniósł ciężkie straty, z 19 Lancasterów powróciło jedynie 11, zginęło 53 członków załóg a 3 dostało się do niewoli. Mniej niż jedna trzecia z tych co powrócili przeżyła wojnę. Guy Gibson zginął pilotując De Havilanda Mosquito we wrześniu 1944 w Holandii, najprawdopodobniej na skutek braku paliwa, spekulowano, ze nie majac prawie żadnego doświadczenia w pilotowaniu tej maszyny ani on ani jego nawigator nie potrafili przełączyć odpowiednio zbiorników z paliwem.

Relacje z nalotu zostały opublikowane w brytyjskiej prasie i miały zdecydowanie pozytywny wpływ na nastroje i morale społeczeństwa, które umęczone i przygnębione trwająca już prawie 4 lata wojną otrzymało mały, bo mały, ale jednak zastrzyk optymizmu. W tej propagandzie pojawiały się też elementy zupełnie humorystyczne np. New York Times opublikował tekst Guya Bettany’ego, byłego korespondenta Reutersa w Berlinie w którym podał się on za autora koncepcji ataku na zapory a stworzył ją zainspirowany jakoby rozmową z….żydowskim uchodźcą z Niemiec (!). Ba, nawet podobno napisał list do Ministerstwa Lotnictwa.

Niemcy prawie natychmiast przystąpili do odbudowy zapór, aby przygotować zbiorniki do napełniania w zimie 1943/44 i wiosną 1944. Ubocznym efektem nalotu było więc ściągnięcie znacznego potencjału ludzkiego (około 7000 pracowników) z innych miejsc w tym z Wału Atlantyckiego. Prace postępowały sprawnie i zadanie zostało ukończone bez jakiegokolwiek przeciwdziałania Aliantów.

Właśnie, dlaczego RAF nie zdecydował się na przeszkodzenie Niemcom w odbudowie? Uważa się, że nawet przy znacznie wzmocnionej po nalotach obronie plot rajd kilku samolotów Mosquito mógł niemieckie wysiłki obrócić wniwecz. Być może zaważyła na tym niechęć marszałka Harrisa do angażowania środków do finalnego zakończenia akcji, której był przeciwny od samego początku a jednak nie wahał się potem rościć jakiejś części w jej sukcesie? Choc gwoli prawdy to Sorpe atakowano później np we wrześniu 1944 bombami Tallboy, bezskutecznie.

Inna teoria, już całkowicie spiskowa głosiła, że Alianci nie chcieli niszczyć Zagłębia Ruhry całkowicie, widząc w nim powojenny potencjał dla prowadzenia własnych businessów w pokonanych Niemczech. Z tym, że w połowie 1943 szkopy trzymały się jeszcze tęgo, tak dalekosiężne planowanie wydaje się być wątpliwe. Z drugiej strony celem ataku była Eder choć o wiele wieksze znaczenie dla Ruhry miała Sorpe a na nia przeznaczono, biorąc pod uwagę jej konstrukcję (potężny umocniony wał ziemny) nieproporcjonalne środki. 


karol123
O mnie karol123

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (4)

Inne tematy w dziale Kultura