Może to i nieładnie i nie po chrześcijańsku, ale nie zmartwiły mnie specjalnie informacje o chorobie dwóch zbrodniarzy. Jeden zbrodniarz wylądował w szpitalu, a jego jakże troskliwa małżonka (podaję za onetem) stwierdziła:
"Mąż nie ma już woli i chęci ciągnięcia tego śmierdzącego wozu. Nie wiadomo, czy warto mieć zdrowie w tej sytuacji. Znowu następny proces i znowu następny proces."
Biedny generał zaprzęgnięty do śmierdzącego wozu! Jasne, że nie warto mieć zdrowia! Zresztą nigdy go nie miał, biedaczysko...
A co do Fidela, to tak mi przemknęło przez myśl: "Może w końcu pojadę na Kubę? Obiecałem sobie przecież, że nie pojadę tam, dopóki brodacz będzie żył". Z drugiej strony, to niewykluczone, że już dawno nie żyje i w ten sposób kolejny już zbrodniarz ucieka przed karą na tamten świat.
Opowiadania, opowiastki i przekłady publikuję tutaj: http://karoljakubski.blogspot.com/
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka