Politycy Europy zapowiadają bojkot ukraińskiej części Euro 2012. Czy powinni? Bez wątpienia! Czy będą to robić w słusznej sprawie? Absolutnie nie!
Jakiś czas temu miałem okazję wypowiedzieć swoje zdanie na temat IO w Pekinie, zachęcając do bojkotu ceremoni otwarcia. Oczywiście bojkot tego przedstawienia nic by nie zmienił i fakt, że go nie oglądałem, również niczego nie zmienił, a jednak mam przekonanie, że postąpiłem słusznie.
Zapewne takie przekonanie mają politycy różnych krajów zapowiadając, że nie będą uczestniczyć w ukraińskiej części mistrzostw, a jednak nie mogę pozbyć się wrażenia, że nie robią tego, bo uważają, że na Ukrainie łamie się prawa człowieka.
Stają w obronie byłej premier skazanej, jak wiadomo, w procesie karnym za podpisanie niekorzystnych umów na dostawy gazu. Nie mam wątpliwości, że taki proces nigdy nie powinien się odbyć (chyba, że w grę wchodzi korupcja), nie mam wątpliwości, że takie błędy nie powinny być karane kolonią karną, nie zmienia to jednak tego, że mam wątpliwości co do czystości intencji kolegów pani Julii Tymoszenko.
Jak dla mnie, to bronią jej, bo boją się, że im może przytrafić się to samo. Zachowują się więc tylko i wyłącznie jak przedstawiciele korporacji zawodowej, która zawsze będzie bronić "swoich".
Dlaczego nie mówią o prawach człowieka w Rosji? Dlaczego nie zbojkotowali Chin? Kto wstawi się za tymi, którzy nie byli i nie będą premierami?
Odpowiedź na to retoryczne pytanie jest i tak dość optymistyczna: nieliczni.
Opowiadania, opowiastki i przekłady publikuję tutaj: http://karoljakubski.blogspot.com/
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka