Czyli bez asysty w pierwszym meczu i bramki w trzecim oraz bez uratowanych 3-5 prawie lub całkowicie beznadziejnych sytuacji podbramkowych.
Błąkalibyśmy się teraz po pustej głowie Milika w poszukiwaniu zaginionej formy Lewandowskiego, ściskając w ręku bilety do domu.
Turnieje zawsze zaskakują, tylko czemu to musi działać w obie strony? Ja się obawiam, że z Milkiem i Lewandowskim doszliśmy już do takiego punktu "zapieczenia", że może nie być lepiej. Obym się pomylił, a chaos tak zwanej otwartej gry, jaką chcieliśmy grać z Ukrainą, odszedł w niepamięć. To nie są nasze klocki.
Ale najlepszy jest Russell Crowe, który już chyba na stałe kibicuje Polsce:)
"Kuba !! Well done Poland. More hard work to come. Do boju Polska !!"
Inne tematy w dziale Polityka