Najpierw było to co zawsze, czyli narzekanie Pani Sadło (kataryny) na zły PIS, który jej nie docenia (czytaj - prawdopodobnie nie daje takiej kasy jej fundacji, jak poprzednicy, a przecież powinien dawać więcej), i groteskowa, jak owa Pani, bijatyka w Internecie.
Warto jedynie zaznaczyć, że katarynę wziął w obronę nie tylko, co oczywiste, Ziemkiewicz, ale i biedronkowy rubikoń Sakiewicza, Samuel Pereira. Czyżbyśmy wkrótce mieli się doczekać porcji interesownej krytyki PIS i Kaczyńskiego także z tej strony?
Dzisiaj do grona z lekka już obłąkanych, jak sądzę - pogonią za bezinteresownym i bezstresowym pieniądzem, dołączył magazyn "wSieci", który piórami Mazurka i Zalewskiego oznajmił, iż wie, kto będzie prezesem IPN. Nie Cenckiewicz, albowiem - "Kaczafi nie trawi Cenckiewicza".
Kaczafi.
W miarę zyskiwania pewności, że jurgieltnicza "opozycja" może sobie walić w puste kosze na śmieci na opustoszałych ulicach, a w dającej się przewidzieć perspektywie rządy PIS przerwie chyba jedynie upadek asteroidy, zaostrza się walka ludzi bez klasy wokół kasy, wśród tych, którzy chcieliby rządzić wiecznie.
Oby ci, którzy po naszej stronie aspirują do miana ludzi z klasą, potrafili to zobaczyć i jak najszybciej wyciągnąć konsekwencje.
Bo w przeciwnym razie asteroida znowu wykończy dinozaury.
Inne tematy w dziale Polityka