No nie obniżyły. Świnie.
A przecież każdy, kto widział film "The Big Short" wie, że jak stwierdziła w nim członkini kierownictwa "Standars&Poor`s", oni muszą dawać bankom takie rajtingi, jakie te banki chcą, bo inaczej bank pójdzie do konkurencji. Owa Pani nosiła także ciemne okulary, jak Zbyszek Cybulski u Wajdaka, "bo coraz gorzej widzi".
No więc, co? Banki za mało dały? Pewnie tak. A to może oznaczać, że nie mają aż tyle, albo że przewidują, iż mogłaby to być inwestycja stracona, na której więcej zyskali by ci wszyscy, którzy postawili by na wciąż mocne fundamenty polskiej gospodarki. I zająli by na rynku odwrotną pozycję. No wlaśnie, nie ci "dobrzy", "mądrzy" i tak dalej, ale ci, co obstawiają inaczej.
Chyba jedyny problem, jaki miałem z "The Big Short", poza tym, że lekko przynudzał, to była próba przedstawienia tych, bez których żadna spekulacja nie może mieć miejsca, a żaden rynek finansowy nie jest w stanie na dłuższą metę funkcjonować, zamieniając się w krótkookresową "piramidę", czyli stawiających na odwrotny trend, jako tych "dobrych".
Bo jeszcze ktoś z młodych, o otwartych kredytach i zamkniętych umysłach w te brednie uwierzy.
Aha, no i naprawdę warto zapamiętać, a to się pojawia w końcowych napisach, czym się obecnie zajmuje ów "geniusz" (postać autentyczna, w filmie świetny Christian Bale), który pierwszy miał przewidzieć kryzys 2007 r.
Handlem i spekulacją wodą.
Inne tematy w dziale Polityka