Tak się zastanawiam, czy aby Jarosław Kaczyński nie uznał, że Rzepliński to jest już "jego wariat", a ciagłe prowokowanie go, stawianie na piedestale jedynego winnego i namawianie, aby ustąpił, tylko go podnieca i umacnia w obłędzie?
Który to obłęd - w ostatecznym rozrachunku - działa na korzyść obecnie rządzących.
Moim zdaniem, warto chyba jednak brać pod uwagę i taką opcję, zgodnie z którą prowadzący mogą Rzeplińskiego w każdej chwili wyłączyć, aż do pokajania się włącznie.
No i zostanie w TK dziewiątka równie "lepszych", co Jądruś, oraz PIS, któremu usunięto z drogi jedyną przeszkodę.
Inne tematy w dziale Polityka