Trochę oddechu, z dala od tego kotła ze smołą...
Nowy, własny zespół. Wybrany przez The Who jako grupa otwierająca ich koncerty podczas tegorocznej, amerykańskiej trasy z okazji 50-lecia brytyjskiej legendy. Solidne zaskoczenie dla tych wszystkich, którzy przywyczaili się do jej roli, jako instrumentalistki i do delikatnego, śpiewnego basu ze wspólnych koncertów z Beckiem oraz rewelacyjnych, instrumentalnych duetów z nim i Colaiutą.
Przede wszystkim Tal Wilkenfeld śpiewa. Zaczęła już trzy lata temu, choćby tą wersją "Chelsea Hotel" Cohena.
Ale i tak mało kto wierzył, że na stałe odejdzie od jazzujących, instrumentalnych utworów, z których skladała się przecież jej pierwsza, solowa płyta z 2007 r. Tymczasem prezentowany podczas rozpoczętego pod koniec lutego touru (występy z The Who przeplatane są samodzielnymi koncertami w mniejszych klubach) repertuar, który znajdzie się na nowej plycie (wydanie prawdopodobnie w lecie tego roku), to, skomponowane przede wszystkim przez nią, piosenki.
Od takich ballad...
Do iście eksplozywnej mieszanki rocka czy grunge. No ale jak ktoś przyznaje się w wywiadzie, że wśród jego muzycznych inspiracji, obok Hendrixa i Hancocka, jest Rage Against The Machine, to musiało tak się skończyć.
Jak widać, nie zapomina także o wyczekujących na jej wirtuozerskie, instrumentalne popisy widzach. Pierwsze recenzje - dobre, a nawet bardzo dobre. Mimo że, jak się wydaje, krytycy mają ten sam problem, co wychowani na jej poprzednim image widzowie.
I choć
występ w Ronnie Scott z 2008 r. pozostanie dla mnie jednym z najlepszych koncertów, jakie w życiu słyszałem, a trio Beck, Wilkenfeld, Colaiuta zjawiskiem muzycznym, jakie się trafia raz na kilkadziesiąt lat, z niecierpliwością czekam na jej nową płytę.
A może, zanim stanie się taką gwiazdą, nie tylko jako basowe wunderkind, że zapisy na jej koncerty będą przypominały listę oczekujących na operacje w polskich szpitalach, ktoś jej zespół sprowadzi do Polski?
Byłoby miło, bo to diabelnie utalentowana dziewczyna. No i w dodatku - z tym swoim "heart-melting smile" - widowiskowa jak mało kto.
Inne tematy w dziale Kultura