będzie szefem sejmowej komisji spraw zagranicznych w obecnym Sejmie?
Po jego kolejnych wystąpieniach, atakujących polskie władze, jawnie zapowiadających działanie na szkodę Polski na arenie międzynarodowej, uzurpujących sobie prawo do reprezentowania Polski zagranicą, czy wręcz zdradzających objawy narastającego obłędu, jego dalsze pozostawanie na tym stanowisku to po prostu kompromitacja obecnej większości sejmowej.
Ja rozumiem, że ktoś jawnie stawia na straty wizerunkowe opozycji i tak zwane "pryncypia" (stanowisko szefa tej komisji dla największej partii opozycyjnej), ale nie rozumiem, dlaczego nie przeprowadza kalkulacji kosztów takiej postawy.
Na przykład uczącej odbiorców i wyborców, że szef komisji sejmowej może się tak, a nie inaczej zachowywać, a jawne i bezkarne głoszenie przez niego zdrady stanu jest objawem promowanej przez obecnie rządzących "demokracji".
Naprawdę, lepiej by było, gdyby w takiej sytuacji zaproponowano to stanowisko ambasadorowi Niemiec lub Rosji, do wyboru, którego by dokonał marszałek Kuchciński, rzucając monetą. Z cesarzem Petru na rewersie.
Inne tematy w dziale Polityka