Fenomenalny mecz Angeliki Kerber. To ona go wygrała, bez dwóch zdań. Williams robila co mogła, a poziom tego meczu był momentami po prostu kosmiczny.
6:4, 3:6, 6:4.
Zero respektu, gra kątowa, zmienna długość piłek i ich rotacji. Męczenie bieganiem Sereny, która im dalej w mecz, tym częściej popełniała błędy, a w końcu zaczęło jej brakować siły nawet na jej super serwis. Słowem, tak, jak powinna grać dwa dni temu Agnieszka, gdyby się Sereny nie przestraszyła. I Andzia wcale nie ma potężnego serwisu, prędkości zbliżone do Agnieszki. Tyle tylko, że na 5 asów było ją stać. No, a oprócz tego, genialne skróty i minięcia.
Myślę, że od tego meczu skończą się wreszcie opowieści o "Serenie nie do ogrania", a już na pewno w finałach ważnych imprez, i o tym, ze ona może przegrać jedynie sama ze sobą. Dzisja, grając naprawdę bardzo dobrze, przegrała z lepszą od siebie. Opowieści, które tak długo dawały jej paraliżujący rywalki handicap.
I tylko trochę szkoda, że nowa, wielka gwiazda światowego tenisa, czyli Andżelika Kerber, właściwie wszystkiego, jesli chodzi o taktykę i styl gry, nauczyła się od Agnieszki Radwańskiej.
Inne tematy w dziale Społeczeństwo