Z mistrzem świata. I to aż sześcioma bramkami - 31:25, prowadząc cały czas i właściwie kontrolując przebieg gry. Żadne husarskie szarże, przeplatane z chaosem. Równa orka od początku do końca. Wspaniały mecz Bieleckiego, Krajewskiego, jak zwykle Szmal, któremu się do rąk piłki kleją. Nawet Lijewski aż tak nie denerwował swoimi, czasem fatalnymi pomysłami w ataku.
I jak tu nie wierzyć w dobre dni?
Inne tematy w dziale Sport