Ewa Kaleta, "dziennikarka" z ulicy Czerskiej - 8 albo 7 latarnia, licząc od Wielowiejskiej - przebrała się w Święta za muzułmankę (ciekawe co na to islamiści w Polsce oraz zagranicą?) i poszła po domach, chcąc sprawdzić, czy dodatkowe puste nakrycie, symbol katolickiej miłości do bliźniego, obejmie również ją.
No i zawitała także do samotnej, opuszczonej i najwyraźniej chorej, mocno niesamodzielnej, starszej kobiety. Z precyzją opisała brud w jej mieszkaniu, przyklejony do tego brudu opłatek na stole, pytanie straszej Pani, "Czy przyjdzie Ela?", po czym odkleiła jej ten oplatek i sobie poszła. Choć telefon do Eli był na przyczepionej do ściany, obok telefonu, kartce.
I takie "coś" wyhodowała III RP, takie wzorce promuje jej tuba z ulicy Czerskiej i - warto zapamiętać - że o take demokracje oni sie biją.
No i za parę dni o "piniendze", między innymi na taki "humanitaryzm", w którym, jeśli się dobrze przyjrzysz, widać niewiarygodną wprost pogardę dla drugiego człowieka, rozwrzeszczy się zamulony, stary przygłup w krótkich portkach.
A ja ciekaw jestem, między innymi, jak na taką promocję wizerunku zachowań muzułmanina wobec osób starszych, chorych i potrzebujących pomocy, zapatrują się muzułmanie?
Inne tematy w dziale Polityka
