Do obsadzenia po poprzednich rządach są tysiące posad. Nikt nikogo nie zapewni, że na każdym stanowisku pojawią się anioły, i że każda decyzja personalna będzie w stu procentach trafiona. I ja to wszystko rozumiem. Ważne, aby w miarę szybko korygować ewidentne błędy, jednocześnie unikając działania pod presją atakujących wszystko i wszystkich mediów.
Jednak są sprawy personalne, które wyglądają paskudnie od samego początku i wobec których należy w związku z tym zadać pytania, dlaczego takie decyzje w ogóle zostały podjęte?
Jacek Kapica przez blisko osiem lat zasiadał w rządzach PO-PSL na fotelu wiceministra finansów, odpowiedzialnego za nadzór nad rynkiem hazardu w Polsce, a jednocześnie stał na czele Służby Celnej. W 2011 r. z rąk Bronisława Komorowskiego odebrał awans na generała.
Po wygranych przez PiS październikowych wyborach parlamentarnych odszedł z resortu finansów, ale w dalszym ciągu jest jednak urzędnikiem państwowym. 25 listopada 2015 r. decyzją Mariana Banasia, nowego wiceministra finansów i szefa Służby Celnej, trafił do pracy w Izbie Celnej w Warszawie.
Co więcej, wiceminister Banaś podobno "poszedł mu na rękę" i zamiast przenieść, zgodnie z regulaminem, do Szczecina, załatwil mu posadę w Warszawie.
Ku..wa.
Facet odpowiedzialny za nadzór hazardu, umoczony po uszy w aferę hazardową, któremu w tajemniczych, bo niewyjaśnionych okolicznościach prokuratura w końcu w 2014 r. wycofała wszelkie, związane z tą afera zarzuty. Wieloletni szef celników, których specyficzny "wkład" w zwijanie się III RP, a szerzej, w okradanie panstwa, zauważono już w Biblii. Ten ktoś będzie nadal pracował w Słuzbie Celnej?
Czy mój, kompletny brak zaufania do twórców i "dzieci" Instytutu Sobieskiego ma się tak szybko i gwałtownie potwierdzić?
A może ktoś zaczął już szykować personalne ładunki pod wysadzenie zaufania do gospodarczej polityki rządu w powietrze?
Inne tematy w dziale Polityka