Godzinę temu premier Francji oświadczył publicznie, że te meczety oraz tzw. "muzułmańskie ośrodki kulturalne", w których na terenie Francji szerzy się nienawiść oraz nawołuje do przemocy, zostaną zamknięte.
Nareszcie, chciałoby się rzec. O tym, że są to nie tylko ośrodki indoktrynacji przyszłych terrorystów, ale czasem wręcz centra logistyczne i szkoleniowe, wiadomo było od bardzo, bardzo dawna. I co? I nic.
Oczywiście, ciekawe, ile ich zamkną i na jak długo, bo powinny zostać, jak się od stuleci, aż po dziś dzień, dzieje z kościołami katolickimi we Francji, po prostu wszystkie zburzone, ale precedens już jest.
A teraz powrót na nasze podwórko. Kto i co zrobi np. z meczetem w Warszawie? Mam towarzyszom z Czerskiej przypomnieć, jak kilka lat temu potraktowali pisowskiego radnego, który publicznie wyrażał, to było chyba jeszcze w 2010 r., wątpliwości, zwiazane z tą budową? Czy na przyklad ktoś sprawdził, jakie poglądy głosi saudyjski sponsor tego meczetu?
A może warto do tego wrócić i być choć trochę mądrzejszy od Francuzów? Czyli zareagować przed szkodą?
Inne tematy w dziale Polityka