Wystarczyło, że Kaczyński i Ziobro w publicznych wypowiedziach poparli postulat wydania Polańskiego wymiarowi sprawiedliwości USA, aby krakowski sędzia uznał, (o ile dobrze zrozumiałem) że co prawda Roman Polański jest winny czynu pedofilskiego i powinien ponieść za to odpowiedzialność, ale jednocześnie sprzeciwił się jego ekstradycji?
A może Kaczyński i Ziobro dobrze wiedzieli, jaka, najprawdopodobniej, będzie decyzja sądu i postanowili opowiedzieć się za tym, że wyroki sądowe w kraju, który nasze państwo nie uznaje za łamiący prawa podsądnych, należy szanować?
Tak czy owak, Polska jeszcze raz Romana ocaliła, Krzysztof Kłopotowski uroni łzę ze wzruszenia, przede wszystkim nad tym, że Polacy nadal mają od kogo się uczyć, a obowiązująca w "mediach opozycyjnych" narracja będzie sławiła niezłomność krakowskiego sędziego, dzielnie stającego w walce z dyktatem zamorskiej potęgi.
I tylko niepokonana, jak rdza na lśniącym, metalowym czole postetycznego posthumanizmu, powszechna niechęć do pedofilstwa, prędzej czy później całą tę, rozradowaną zgraję pogrąży w sproszkowanej nicości.
Inne tematy w dziale Polityka
